W rodzinach zwykle jest tak, że młodsze dziecko jest bardziej kochane, otrzymuje więcej miłości i opieki. No cóż, starsze jest traktowane inaczej. Jest starsze. Ale w mojej sytuacji z jakiegoś powodu tak się nie stało. Jestem cztery lata młodsza od mojej siostry, ale moi rodzice z jakiegoś powodu zawsze opiekowali się Julią, podczas gdy ja od dziecka byłam uważana za samodzielną. Zawsze byłam w tej drugiej roli.
Nawet w tym sensie, że kiedy Julia wychodziła za mąż, wyprawili wesele dla całego świata. Zaprosili nawet jakąś gwiazdę, żeby zabawiała gości. Moi rodzice sprzedali swoje drugie mieszkanie, aby wyprawić wesele Julii. Nie rozumiałam ich decyzji, bo to głupie, żeby sprzedawać nieruchomość po to, żeby wyprawić zabawę na jeden dzień. Ale powiedziano mi, że nic nie rozumiem i że mąż Julii ma mieszkanie – będą w nim mieszkać. No i tak się stało.
Julia zamieszkała z mężem w jego mieszkaniu, urodziła mu syna. Ale z jakiegoś powodu całe to wesołe i radosne życie rodzinne nie trwało długo. Cztery lata później Julia złożyła pozew o rozwód, a ja wychodziłam wtedy za mąż. Poprosiłam wtedy rodziców, aby choć trochę mi pomogli, aby przygotowali dla mnie i mojego męża małe przyjęcie.
Powiedzieli mi, że biedna Julia została sama z dzieckiem, mąż wyrzucił ją z mieszkania, że teraz nie mogą się mną przejmować. Ja sobie radziłam. Byłam bardzo rozczarowana, ale przyzwyczaiłam się do tego, że dla mamy i taty byłam kimś drugorzędnym. W końcu nie zrobiliśmy z mężem żadnego wesela. Posiedzieliśmy tylko chwilę przy stole, wzięliśmy ślub w urzędzie stanu cywilnego i na tym się skończyło.
W międzyczasie rodzice kłębili się wokół mojej siostry i jej dziecka. Jej były mąż odmówił płacenia alimentów i uciekł za granicę. I tak prawie co wieczór dzwoniła do mnie mama, a tematem jej wieczornych rozmów był zawsze ten wstrętny były zięć i biedna córka Julia. W zasadzie nigdy nie pytała mnie, jak się czuję, co u mnie słychać, co robię. Po prostu nic ją to nie obchodziło.
Jedenaście lat oszczędzaliśmy z mężem na zakup własnego mieszkania. Przez cały ten czas mieszkaliśmy z jego matką. Na szczęście moja teściowa okazała się bardzo miłą kobietą i przez te wszystkie lata nigdy nie mieliśmy z nią konfliktu. W końcu kupiliśmy dom na wsi. Uznaliśmy, że jest to bardziej opłacalne, możemy sami uprawiać warzywa i owoce, a także jest to świetne miejsce dla dzieci. Poza tym domek na wsi jest o wiele większy niż mieszkanie. Zaczęliśmy żyć jak wszyscy inni ludzie.
A teraz znowu dzwoni moja mama. Przez 11 lat w życiu mojej siostry nic się nie zmieniło. Nie chodzi do pracy, siedzi z dzieckiem na karku rodziców, czekając na zapomogi. A moja mama dzwoni do mnie i żąda ode mnie pieniędzy. Mówi, że po prostu muszę pomóc biednej siostrze. To jest mój obowiązek. A ja nie chcę jej w żaden sposób pomóc. Wszystko w życiu osiągnęłam sama, bez niczyjej pomocy, a na nasze dom bardzo ciężko pracowaliśmy z mężem”. Czy ktoś wini Julię za to, że jest tak niedbała i leniwa?