Nie teściowa, ale prawdziwy cudotwórca!

– Teściowa jest u nas! Muszę dać jej osobny pokój – Beata nie mogła się uspokoić.
Inne mieszkają z wnukami, a ona zażądała osobnego pokoju do spania!
Minęło trochę czasu, a ja nadal wysłuchiwałam opowieści Beaty o teściowej. Nie chciała gotować ani sprzątać. Tylko całymi dniami robiła na drutach skarpetki i oglądała telenowele. Nie rozpieszczała wnuczki ani nie poświęcała jej uwagi. Mogła co najwyżej uczesać jej włosy.

Wkrótce poznała sąsiadkę, która miała 5-letniego wnuka. Zaczęły więc razem chodzić na spacery do lasu i parku. Brały plecak, przekąskę i oddychały świeżym powietrzem. Wnuki chodziły razem z nimi. Biegały po trawie, budowały szałasy z patyków i zbierały jagody. Dzieci nie były ciężarem – bawiły się same. Nie brały cudzych dzieci, bały się odpowiedzialności. Jeśli jakieś dziecko chciało iść z nimi mówiły –

Weź swoją babcię i chodźmy razem!

Ale inne babcie nie chciały. Gotowały, sprzątały – nie miały czasu na siedzenie w parku.

Wkrótce Beata przyzwyczaiła się do teściowej. Choć teściowa nie pomagała w domu, opiekowała się wnuczką. Córka dorastała spokojnie, nie potrzebowała tyle matczynej uwagi. Dziewczynka znała wiele bajek i potrafiła pięknie się wysławiać. A więź z babcią była bardzo silna. W pokoju teściowej panowała całkowita czystość, czego ona również uczyła wnuczkę. Mówiła jej, jak ważne jest pranie sukienek, czesanie włosów, mycie twarzy.

– Dom też lubi czystość. Szuflady są jak kieszenie. Zawsze wszystko na swoim miejscu. I podłoga też musi być czysta. Rzuciłaś zawiniątko, a on się denerwuje. Kawałek papieru go łaskocze, ale nie ma rąk do drapania – ćwierka babcia.

– Babciu, a czy podłoga coś czuje? A kanapa? Czy my jej przeszkadzamy? – zdziwiła się wnuczka.

– Nie, kanapa czy łóżko mają swoje zadanie – pilnować naszego snu. Każdy ma swoją pracę. Ja, twoi rodzice, ty. I każda rzecz ma swój cel.

Beata zawsze zastanawiała się nad swoją teściową. Niby nic nie robiła, ale łatwiej było żyć. A wszyscy sąsiedzi traktowali ją z szacunkiem, pytali o radę. Pewnego dnia Beata wróciła wcześnie z pracy i usłyszała, jak starsze panie na podwórku dyskutują o swoich synowych.

– Mam dobrą synową. Sama robi wszystko w domu, nie robi mi wyrzutów i nie podnosi głosu. Przynosi też do domu pieniądze. Mój syn jest szczęściarzem. Cieszę się, że Bóg zesłał mu taką żonę – powiedziała teściowa Beaty.

Beata zarumieniła się. Albo ze szczęścia, albo z zakłopotania. Przed przyjazdem teściowej ona i jej mąż często się kłócili, a teraz była sielanka. Okazało się, że teściowa wniosła do ich domu spokój i szczęście. Teściowa wszystkich chwaliła, nigdy nie prowokowała konfliktów i wszystko dobrze się układało. A jej córka rosła na mądrą osobę. Rodzice nie mogliby jej tak wychować z braku czasu. A tu czyta i pisze, i szanuje starszych.

– Mogę śmiało powiedzieć, że mam najlepszą teściową na świecie. Nie teściową, tylko prawdziwą cudotwórczynię. Aż strach pomyśleć, jak byśmy żyli, gdyby nie zamieszkała z nami – uśmiecha się Beata.

Rate article
Nie teściowa, ale prawdziwy cudotwórca!