Ożeniłem się trochę późno. Miałem 31 lat. Bardzo spodobała mi się dziewczyna, która już wcześniej była mężatką, tak mnie oczarowała, że oświadczyłem się jej miesiąc później. Wcześniej byłem zatwardziałym kawalerem.
Najwyraźniej chodziło o jej urodę i nieprzystępność. Jak wiadomo, mężczyznom bardzo podobają się kobiety, które są trochę niedostępne.
Krótko po ślubie żona wymyśliła, że trzeba kupić mieszkanie. Wcześniej mieszkaliśmy na wynajętym.
W sumie to przyznałem jej rację i wyjechałem za granicę, pracowałem ciężko przez dwa lata i kupiłem dla nas mieszkanie. Potem zażyczyła sobie domek letniskowy. Znowu pojechałem za granicę do pracy i go kupiłem. Potem samochód – znowu to samo. Wreszcie mogłem spokojnie siedzieć w domu i pracować na miejscu. Siedem lat naszego małżeństwa zleciało na pracy za granicą.
Któregoś dnia wróciłem wcześniej do domu.
Żona rozmawiała ze swoją przyjaciółką:
– Wiesz, musisz wiedzieć, jak właściwie kierować mężczyzną. Ja kazałam mojemu mężowi kupować mi wszystko, co chciałam. Trzeba go umiejętne podejść. Wmówić mu, że to jest obowiązek mężczyzny. Ja go nie kocham, ale od razu wiedziałam, że mogę od niego wiele dostać. Więc zostałam jego żoną.
Wtedy się odwróciłem i wyszedłem. Muszę się rozwieść. Przez tyle lat byłem wykorzystywany, a ja nigdy tego nie zauważyłem.