Nie lubię wspominać tego dnia, ale chcę się z wami podzielić moją historią. Zwykły dzień. Wyjeżdżaliśmy z rodziną na wieś. Aby odpocząć i uczcić naszą rocznicę ślubu. Na miejsce dojechaliśmy dość szybko. Podczas gdy przygotowywano szaszłyki, my chodziliśmy po okolicy i zbieraliśmy jesienne liście.
Wróciliśmy do samochodu. Postanowiłam nakarmić syna, zrobiłam na drogę twarożek. Zjadł łyżkę i odmówił. Szkoda było go wyrzucać – dokończyłam. Po około pół godzinie zrobiło mi się niedobrze. Cały piknik spędziłam leżąc w samochodzie.
Gdy dotarliśmy do domu, mąż nakarmił mnie tabletkami. Ale to nie sprawiło, że poczułam się lepiej. Postanowił wezwać karetkę, nie zważając na to, że się opierałam. Ratownicy medyczni nalegali na hospitalizację. Bardzo chciałam, żeby mój mąż pojechał ze mną, ale musiał zostać z synem.
Bardzo się martwiłam, czy sobie poradzą, ponieważ dziecko było na specjalnej diecie. Zadzwoniłam do mamy i poprosiłam, żeby za godzinę odebrała mnie ze szpitala. Odpowiedź, którą otrzymałam brzmiała:
– Nigdzie nie jadę w nocy! Możecie sami o siebie zadbać.
Nikogo nie obchodziło, co się stało, z kim jest mój syn, jak się czuję. W szpitalu zrobili mi USG, zrobili kilka badań i zdiagnozowali. Zapalenie wyrostka robaczkowego. Zaalarmowałam męża telefonicznie o nagłej operacji i powiedziałam, że będę ich informować.
Zaraz po operacji zaczęłam prosić o telefon, żeby zadzwonić do domu. Mąż powiedział, że syn płacze, jest głodny. Musi iść do sklepu. Ale nikt nie chce przynieść jedzenia ani pilnować dziecka.
Zadzwoniłam do ojca i zaczęłam dosłownie błagać go o pomoc dla męża. Przyniósł zakupy i powiedział :
– Nie licz już na mnie!
Przez wszystkie dni nikt z krewnych nawet nie przyszedł do mojego męża. Sam sobie radził z synem. Trzeciego dnia Andrzej zadzwonił do swojej matki, a ta przyjechała z innego miasta. Bardzo mu pomogła, nawet przyjechała odwiedzić mnie w szpitalu. Ale lepiej by było, gdyby tego nie zrobiła. Kiedy przywiozła mojego syna, wyciągnął do mnie rękę. Moja teściowa skomentowała:
– Mama cię zostawiła, prawda?
– Dlaczego mówisz takie rzeczy? Jestem w szpitalu – wykrzyknęłam.
Byłam zszokowana tym, co powiedziała. Była mistrzynią w dogadywaniu, ale nie miałam wyboru – bez jej pomocy mój mąż nie mógł sobie poradzić.
Bardzo zazdroszczę ludziom, którzy mają silną więź z rodzicami. Zawsze marzyłam o zbudowaniu normalnych relacji z teściami, opartych na miłości i zrozumieniu. Ale – niestety.