Mówi się, że członkowie rodziny są najbliżsi, zwłaszcza matki. No cóż, to one nosiły dziecko przez dziewięć miesięcy, rodziły, nie spały przez całą noc i oddały całą siebie dla dobra własnego dziecka.
W pewnym sensie tak, ale nie w moim przypadku. Moja matka i ja jesteśmy zupełnie innymi ludźmi. Nigdy nie miałyśmy wspólnego języka. Nigdy mnie w niczym nie wspierała. Gdy tylko zapalałam się do jakiegoś pomysłu, natychmiast gasiła mnie swoim negatywnym nastawieniem.
W opinii matki byłam głupim i nieinteligentnym dzieckiem, które nic nie potrafiło i nie będzie potrafiło zrobić. Nie rozumiałam, dlaczego tak mnie traktuje. Ale gdy tylko czegoś potrzebowała – od razu prosiła mnie o pomoc. Tak, tak, córka, która nic nie umie i nic nie może. Na szczęście przynajmniej mój ojciec mnie kochał i wspierał.
Więc postanowiłam wyjechać z rodzinnego miasta do stolicy w poszukiwaniu lepszego życia i osobistego szczęścia. Mama, gdy tylko się dowiedziała – natychmiast wpadła w histerię. Czego mi nie powiedziała, jej głównym celem było utrzymanie dochodowego niewolnika. Ale ja nie poddałam się jej presji psychicznej i zrobiłam wszystko tak, jak chciałam.
I oto jestem. Mieszkam w stolicy, mam własne duże mieszkanie, firmę, dwoje dzieci i wspaniałego męża. I kiedy moja mama mówiła, że nic nie mogę zrobić. Ale ja mogłam i każdy, kto potrafi zatkać uszy i uwierzyć w siebie, może!