Maria i Piotr pobrali się, gdy mieli po dwadzieścia lat. Matka Marii zgodziła się przeprowadzić na jakiś czas do wiejskiego domu, a dzieciom pozwoliła zamieszkać w swoim mieszkaniu. Młodzi planowali znaleźć mieszkanie do zimy. Matka Marii traktowała Piotra bardzo dobrze.
Za każdym razem, gdy przyjeżdżali do niej w odwiedziny, matka Marii natychmiast podawała do stołu różnego rodzaju smakołyki i starała się zadowolić dzieci. Młodzi byli szczęśliwi, że nie muszą gotować, a ich matka cieszyła się, że wszystko zjedli.
Pakowała im też torby pełne owoców i warzyw, aby dzieci jadły wszystko świeże i domowe. Piotr doceniał starania teściowej, ale nie żywił do niej szczególnie ciepłych uczuć. Irytowała go. Piotr starał się unikać rozmowy z teściową jak tylko mógł, aby nie pokazać swojej irytacji i nie powiedzieć nic niepotrzebnego.
Maria nie zwracała na to uwagi. Myślała, że jak matka zacznie z nimi mieszkać, to wszystko będzie dobrze. Maria nie zmuszała męża do pilnego szukania mieszkania. Kiedy byli u teściowej, Piotr spojrzał, ile opału jej zostało.
Obliczył, że wystarczy go na zimę. Powiedział to swojej teściowej. Kiwnęła cicho głową, ale nie powiedziała nic o swoich zamiarach.
Był październik. Podczas ostatniej wizyty Maria i Piotr pomagali matce zaprawić owoce.
Pewnego dnia Piotr rozmawiał z mamą przez telefon. Narzekał na teściową, gdy nagle zauważył ją na progu z walizką. Od razu wiedział, że za dużo usłyszała.
Teraz mężczyzna nie wie, co zrobić. Czy powinien prosić o wybaczenie, czy wyprowadzić się z mieszkania teściowej? W końcu, kiedy Maria dowiedziała się, co Piotr powiedział o jej matce, również była bardzo zła na męża.