Pewna dziewczyna często przychodziła do naszej kawiarni. Była cicha i nie chciała z nikim rozmawiać, ale później udało mi się poznać historię jej trudnego dzieciństwa

Od dwóch lat prowadzę  małą firmę. Po urodzeniu syna zdałam sobie sprawę, że uwielbiam piec. Na początku były to torty urodzinowe dla mojej rodziny. Wszyscy chwalili mój talent, a mąż opłacił mi kurs cukiernika. Potem zaczęłam piec na zamówienie i tak zaoszczędziłam pieniądze na własny biznes. Udało mi się otworzyć własny lokal.
Na otwarcie przyszło wiele osób. Wiele z nich było moimi klientami. Opowiadali sobie o mnie innym, więc miałam wystarczająco dużo klientów.

Znałam każdego klienta. Niektórzy przychodzili na lunch, inni mieli tu spotkania. Matki często organizowały urodziny dla swoich dzieci.

Ostatnio zauważyłam w kawiarni dziewczynkę, wyglądała na dwanaście lat. Siedziała w rogu lokalu. Za każdym razem brała ten sam tort. Dziecko niechętnie nawiązywało kontakt.

Na początku siedziała tylko kilka minut, a potem zostawała coraz dłużej. Dziewczynka miała ze sobą pamiętnik, w którym codziennie robiła jakieś notatki. Kiedy w kawiarni nie było już nikogo, zapytała, czy może zagrać na skrzypcach. Pozwoliłam jej.

Dziewczyna miała prawdziwy talent. Pewnego dnia zaczęliśmy rozmawiać. Miała na imię Ala. Mieszkała w pobliskim domu. Dziecko tak naprawdę nie chciało nam nic powiedzieć o swoim życiu. Dopiero później zaczęła opowiadać o swoim trudnym dzieciństwie.

Matka wychowywała dziewczynkę sama. Nie znała swojego ojca. Jej matka nie chciała o tym rozmawiać. Gdy matka dziewczynki wyjeżdżała do pracy, dziewczynką zajmowała się babcia.
Początkowo żyło im się dobrze. Dziewczynka dobrze się uczyła , więc poprosiła o zapisanie jej do szkoły muzycznej. Matka opłaciła jej czesne za rok z góry. Było dobrze do czasu, gdy w ich życiu pojawił się Adam. Był uprzejmy dla jej matki i spędzał czas z dziewczynką. A kiedy wprowadził się do ich mieszkania, pokazał swoje prawdziwe oblicze.

W domu zaczęły pojawiać się różne osoby. Mężczyźni zostawali do późna. Głośno rozmawiali i przeklinali. Na początku mama próbowała uspokoić  Adama, a potem sama zaczęła się z nimi bawić.

Dziewczyna bała się z nimi wychodzić. Kiedy byli pijani, wołali ją, żeby zagrała coś na skrzypcach. Czasami wymykała się z domu niezauważona. Szła do mojej kawiarni. Nie chciała wracać do domu. A kto tam na nią czekał? Jej ojczym i mama. Najgorsze było to, że dziecko nocowało na ulicy. Spała na dworcu albo na ławce pod domem. W takich momentach było mi bardzo żal dziewczynki.

Aby jej jakoś pomóc, zaczęłam jej płacić za grę na skrzypcach w mojej kawiarni.

I miałam więcej klientów. Goście lubili siedzieć w kawiarni i słuchać przyjemnej muzyki.

Pewnego dnia do kawiarni przyszła i miała zwinięte palce. Zapytałam ją, co się stało, a ona wyznała:

-Adam połamał mi palce, żebym już nie grała na skrzypcach. Powiedział, że denerwuje go dźwięk skrzypiec.

To po prostu okropne.
Wtedy zapytałam ją zmartwiona:

-Dziewczyno, nie możesz tam dłużej zostać. Co powstrzymuje cię przed powrotem do babci?.
– Nie chcę jej obciążać, sama ledwo chodzi – odpowiedziała smutno dziewczyna.
– Dlaczego jej nie zapytasz? Może wręcz przeciwnie, ucieszy się na twój widok. I pomoże ci.

Dwa dni później dziewczyna przyszła do mnie z domowymi ciastami. Powiedziała, że to wdzięczność babci za tak dobrą radę.

W końcu zdecydowała się uciec od matki i ojczyma, a babcia ją przygarnęła. Starsza pani również martwiła się o swoją wnuczkę. Teraz są razem. Wreszcie dziecko jest szczęśliwe.

Rate article
Pewna dziewczyna często przychodziła do naszej kawiarni. Była cicha i nie chciała z nikim rozmawiać, ale później udało mi się poznać historię jej trudnego dzieciństwa