Moja córka tańczyła od czwartego roku życia. Na początku próbowała swoich sił w gimnastyce, potem zainteresowała się baletem. W pewnym wieku jej marzeniem było występować w teatrze operowym i baletowym w stolicy. Tańczyła, aż na jej nogach pojawiały się siniaki i pęcherze, wierząc, że dopuszczenie do konkursu lub jego zaliczenie warte jest każdego poświęcenia.
Szczęście było po jej stronie i udało jej się wiele, jeśli nie wszystko. Uwielbiała pełnić rolę pedagoga, uczyć, oceniać i jeździć na konkursy. Była bardzo zwinna, ambitna i utalentowana. Nigdy się nie poddawała i uparcie dążyła do celu. Dotyczyło to nie tylko tańca, ale także jej życia osobistego.
W jej zespole baletowym był pewien młody człowiek – którego bardzo lubiła. Zawsze dostawał główne role, podczas gdy ona dostawała role “statystów”, ale udało jej się zwrócić jego uwagę i nawiązali relację.
Był bardzo przystojnym facetem, ale trochę aroganckim. Czasami nie podobało mi się to, jak się wywyższał i nieświadomie stawiał moją córkę w gorszym świetle. Ale dopiero wiele lat po ślubie dowiedzieliśmy się, jaki był naprawdę zepsuty.
Moja córka wracała z ostatniej próby, miała na sobie słuchawki i była pogrążona w myślach, i przegapiła moment, w którym zielone światło zmieniło się na czerwone. Według wszystkich przepisów i tak powinna zostać przepuszczona, ale kierowca jechał z ogromną prędkością i nie miał czasu zwolnić.
Bałam się, że w ogóle nie dojdzie do siebie, a mężowi pękło serce, gdy zobaczył, jak bolą ją nogi.
A on zostawił ją cztery miesiące później, gdy była na rehabilitacji i wciąż miała nadzieję, że będzie mogła chodzić. To ją jeszcze bardziej dobiło, ale wspierałam córkę w każdy możliwy sposób, a następnie zabrałam ją do domu.
Ona potrzebuje opieki i stałej pomocy. Minął niecały rok, a my wciąż mamy nadzieję na cud. Nie wiemy, co dalej, ani co ona chce robić, bo wciąż szaleje na punkcie tańca. Obie zajmujemy się haftem koralikowym i wstążeczkowym, a ja zachęcam ją do założenia własnego sklepu internetowego z artykułami na zamówienie, żeby coś robić, ale jakby nie była gotowa, żeby w końcu odpuścić sobie ulubiony taniec i wejść w coś radykalnie nowego.
Mam nadzieję, że wsparcie przyjaciół, a nawet nieznajomych w internecie zachęci ją i pomoże jej iść do przodu. Zawsze powtarzam jej, że to, co kocha, może się zmienić z czasem, tak jak zmienia się praca, jak zmieniają się ludzie wokół nas i sam świat. Dobrze jest się zmieniać, nawet jeśli czasem okoliczności to wymuszają.