– Magda obudź się … dobrze, że się obudziłaś …
– Co się stało?
– Magda! Pod drzewem leży dziecko … w wózku … na dworze jest jasno, chodziłem, nie mogłem znaleźć rodziców ….
– Co robiłeś na zewnątrz o tej porze?
– Wstawaj, musimy je gdzieś położyć, zamarznie …
Oczywiście szybko wstałam z łóżka, ubrałam się i poszłam za mężem. Rzeczywiście, pod drzewem przy naszym wejściu stał wózek , a w nim spało dziecko.
W wózku była torba, zajrzałam do środka. Były tam pieluszki, mleko modyfikowane, a także metka ze szpitala. Zachowała się na niej tylko data urodzenia, wzrost i waga dziecka, ale nie było nazwiska matki.
Ktoś celowo zostawił tu to dziecko z “rzeczami”. Zadzwoniłam na policję. Oficer dyżurny niechętnie ze mną rozmawiał, ale obiecał wysłać radiowóz, jak tylko ktoś będzie dostępny.
Pozwolił mi zabrać dziecko do domu, nakarmić je i przebrać. Tak też zrobiliśmy, ponieważ podczas rozmowy dziecko zaczęło płakać.
Kiedy rozpakowaliśmy dziecko, zdaliśmy sobie sprawę, że to dziewczynka. Ładna , krągła, z brązowymi oczami. Miała ponad tydzień. Godzinę później przyjechał samochód z policjantami. Długo coś pisali, zadawali mnóstwo pytań, po czym zabrali dziecko i odjechali.
Ta mała piękność nie opuszczała mojego umysłu przez długi czas. Po tygodniu nie wytrzymałam i poszłam na policję, aby dowiedzieć się o jej losie. Policja przekierowała mnie do opieki. Na początku niegrzecznie odmówili udzielenia mi informacji. Nalegałam, argumentując, że to mój mąż znalazł dziecko. Potem otrzymałam pewne informacje:
– Dziewczynka została przebadana, jest całkowicie zdrowa. Mamy listę oczekujących na takie dzieci, więc natychmiast trafiła do rodziny.
– A matka biologiczna? Udało się ją znaleźć?
– Tak, to młoda dziewczyna. Nie jest mężatką. Rodzice wyrzucili ją z domu i kazali nie wracać z dzieckiem. Zostawiła więc córkę.
Byłam szczęśliwa, że dziewczyna znalazła rodzinę, w której będzie mile widziana. Poczułam ulgę.