Przez wiele lat nie było żadnej wiadomości od mojej siostry. Dopiero po śmierci mamy przyjechała dzielić mieszkanie.

Moja starsza siostra Sabina i ja nigdy się nie przyjaźniłyśmy. Między nami jest 9 lat różnicy, ale przede wszystkim fakt, że mamy różnych ojców.

Ojciec Sabiny zapił się i zmarł na marskość wątroby, moja mama westchnęła z ulgą, stopniowo zapomniała o całym piciu, skandalach i bójkach, które miały miejsce niemal codziennie w ich rodzinie, a rok później wyszła za mąż za mojego tatę i urodziła mnie.

Z jakiegoś powodu Sabina zaczęła mnie nienawidzić od pierwszego dnia, kiedy mama wróciła do domu z porodówki. Musiała postrzegać mnie jako konkurentkę o uwagę i uczucie mojej matki. To, że moja matka  próbowała sprawić, byśmy żyły razem jak siostry, nie wyszło na dobre. Kiedy rodziców nie było, Sara zawsze mnie terroryzowała, a kiedy byli w domu, po prostu mama tego nie zauważała.

Znając złe geny swojej najstarszej córki (jej babcia również była alkoholiczką), moja matka bardzo się martwiła, że Sabina pójdzie w jej ślady. Sara zawsze irytowała się kontrolą matki i próbowała postawić na swoim, prowokując konflikty oskarżeniami, że jest niekochana i traktowana inaczej niż ja.

Kiedy skończyła 14 lat, Sabina postawiła ultimatum w sprawie oddzielnego pokoju i moi rodzice musieli się ścisnąć. Zamieszkałam z nimi w małej sypialni, odgrodzonej biurkiem, a Sara , jak dama, w salonie.

Byłam bardzo zdenerwowana, ale „zwycięstwo” mojej siostry uspokoiło ją na jakiś czas i niekończące się nękanie z jej strony dobiegło końca.

Tak więc 4 lata minęły względnie spokojnie. Kilka miesięcy po osiągnięciu pełnoletności Sabina wróciła do domu w bardzo złym nastroju i nie była sama. Za nią stał ponury typ o wyglądzie przestępcy.

Moi rodzice byli zaskoczeni, a siostra powiedziała im, że ten mężczyzna tutaj to jej narzeczony i że będą mieszkać w jej pokoju.
Tata się zdenerwował, złapał Sabinę za ramię i wyciągnął ją z mieszkania. Bandyta stanął w obronie swojej narzeczonej i wybuchła bójka, ale kiedy przyjechała policja, zabrali zarówno bandytę, jak i pijaną siostrę na komisariat.

Sabina wróciła z komisariatu dzień później, ale ojciec nie pozwolił jej wrócić do domu, mówiąc jej, że jest teraz dorosłą „dziewczyną” i że jej szczęście jest w jej rękach. Żadna perswazja ze strony matki nie zadziałała. Tata wyjaśnił swoje stanowisko krótko i jasno:

– Ani razu nie podniosłem na nią głosu, karmiłem ją, poiłem, przygotowywałem, edukowałem, a ona zajęła ten pokój i z wdzięczności przyprowadziła jakiegoś kryminalistę, żeby z nami zamieszkał. Niech teraz idzie do niego mieszkać.

Tak więc Sabina zniknęła z naszego mieszkania. Ucieszyłam się w duchu, bo przeniosłam się od biurka do czegoś, co wydawało mi się wtedy ogromnym pokojem.

Sabina zniknęła mi z oczu, nie wiedziałam nawet gdzie jest, co robi i jak mieszka. Nie pytałam matki, choć czasem widziałam jej zapłakane oczy, martwiła się o swoją starszą córkę, która tak źle rozpoczęła dorosłe życie.

 

Nasza trójka żyła w zgodzie, skończyłam szkołę, dostałam się na studia, a na ostatnim roku w naszej rodzinie pojawiły się duże problemy. Tata poważnie zachorował. Pochowaliśmy go pół roku później, lekarze odmówili operacji, twierdząc, że nie ma nadziei. Mama była bardzo zdenerwowana, a i jej zdrowie było zrujnowane.

Leżała przez prawie 8 miesięcy, zmieniając się z energicznej kobiety w zniedołężniałą staruszkę. Jeszcze przed śmiercią mama dała mi numer telefonu Sabiny i poprosiła, żebym do niej zadzwoniła bo chce się z nią pożegnać. Kiedy usłyszała mój głos, odezwała się drwiącym tonem i wyśmiała chorobę mojej matki. Nie byłam w stanie z nią rozmawiać i wyłączyłam telefon. Mama bardzo wtedy się zdenerwowała, a kilka dni później odeszła.

Zadzwoniłam ponownie do Sabiny i powiedziałem jej o godzinie pogrzebu. Mamrotała coś w stylu „Oczywiście”, ale nigdy nie pojawiła się na pogrzebie. Pojawiła się dopiero trzeciego dnia po pogrzebie. Nie po to, by opłakiwać moją matkę, ale by podzielić z nią mieszkanie. Prawie nie znałem Sabiny .

Wyraźnie dużo piła, jej twarz była napuchnięta i zdradzała poważne problemy z nerkami, ale „dziedziczka” była bardzo pewna siebie:

– No, jak się podzielimy, sprawiedliwie czy po równo?

Z takimi głupimi żartami przechadzała się po mieszkaniu i zaglądała we wszystkie kąty. Obserwowałam ją w milczeniu przez 5 minut. Moja siostra nie wytrzymała tej przerwy i oburzyła się:

– Dlaczego milczysz, pytam, zamierzasz je sprzedać i podzielić się pieniędzmi, czy mam ci w tym pomóc? Wkrótce znajdę jakiegoś agenta od nieruchomości, więc nie możesz się wahać!

Sabina spojrzała na mnie, a ja spokojnie odpowiedziałem:

– Dlaczego miałabym sprzedawać swoje mieszkanie? Nie masz tu nic do roboty. Należało do mojego taty, zapisał mi je za życia, więc wynoś się stąd po dobroci, bo wezwę policję, pewnie cię dobrze znają, często pomieszkujesz pod ich dachem.

Sabina wściekła się, wykrzyczała jeszcze kilka przekleństw przez parę minut, po czym kopnęła nogą zdezorientowanego kota, trzasnęła mocno drzwiami, aż posypał się tynk, i wyszła.

Więcej jej nie widziałam i mam nadzieję, że już nigdy nie spotkam.

 

Rate article
Przez wiele lat nie było żadnej wiadomości od mojej siostry. Dopiero po śmierci mamy przyjechała dzielić mieszkanie.