W zeszłym roku moja dawna przyjaciółka, zadzwoniła do mnie i bardzo mnie prosiła, żebym ugościła jej najlepszych przyjaciół na tydzień u siebie. Postanowili odpocząć nad morzem w naszej miejscowości. Niezręcznie mi było odmówić, więc się zgodziłam.Jednak wcześniej tłumaczyłam:
– Sezon jest w pełnym rozkwicie, więc nie mogę dać im pokoju za darmo. A z drugiej strony nie będę czuła się komfortowo, pobierając opłaty od twoich przyjaciół.
Na te słowa moja przyjaciółka powiedziała:
– Kochana, oni zapłacą. Pieniądze nie są problemem, oni tylko się boją, żeby nie trafić na oszustów, wiesz takich co biorą opłaty z góry, a potem nie chcą wpuścić letników lub wyrzucają ich w połowie turnusu.
Ech, dałam się na to nabrać. Gdybym wiedziała, ile będą mnie kosztować te wakacje, w życiu bym się nie zgodziła.
Czułam pewien dyskomfort, więc dałam im niezłą zniżkę. Dostali pokój za mniej więcej połowę ceny.
Nadszedł ten dzień! Zaczęło się od tego, że zamiast obiecanej rodziny z 10-letnim chłopcem przyjechała z nimi jeszcze nastoletnia dziewczyna. No trudno, to byli znajomi. Tylko, że nie było im tak wygodnie w pokoju trzyosobowym!
Spotkanie było serdeczne. Starałam się ugotować smaczny posiłek, a po kolacji pokazałam zabytki naszego miasteczka. Życząc wszystkiego najlepszego, udałam się do swoich zajęć.
Drugiego dnia syn gości strzelił z pistoletu na wodę w działający telewizor. Rodzice byli w pokoju, ale to nie powstrzymało żartownisia. Małżeństwo przeprosiło i obiecało zapłacić za naprawę telewizora, który niestety się zepsuł (wciąż czeka na naprawę). Dałam im nowy telewizor z pokoju obok. – Co by robili wieczorem?
Potem zaprzyjaźniona rodzina przypaliła czajnik. Przepraszam, nastoletnia dziewczyna zapomniała nalać wody.
A po tym, jak zaczęli przemeblowywać pokój (jest dla nich za mały), połamały się dwie nogi – jedna od szafki nocnej, a druga od stołu. Dla nich było to zabawne – Hee-hee, masz dużo tych mebli! Nogę stołu okleimy taśmą klejącą i wszystko będzie dobrze. A pod szafkę nocną włożymy coś – nic wielkiego.
Punktem kulminacyjnym była bardzo głośna impreza, która skończyła się o drugiej nad ranem. Z pijackim piskiem i krzykiem. Kiedy o jedenastej poprosiłam o ściszenie głośnej muzyki, w odpowiedzi usłyszałem:
– Odpoczywamy, za swoje pieniądze. – To prawda, dźwięk został ściszony, choć po drugiej uwadze.
Nie było sensu dyskutować z pijanymi ludźmi i postanowiłam poczekać do jutra. Następnego dnia szczerze porozmawiałam z tą parą, że takie zachowanie jest niedopuszczalne. Nie tylko oni są tu na wakacjach. Poprosiłam ich też, aby uważali na sprzęt AGD.
Znajomi wzruszyli ramionami z niezadowoleniem:
– Zapłaciliśmy pieniądze.
Ja się zdenerwowałam:
– Podziękuj za to, że spędzasz tu wakacje jako przyjaciel przyjaciela, bo inaczej już by was tu nie było!
Po moich słowach towarzysze zaczęli zachowywać się skromniej, a urządzenia przestały się psuć. Tylko przyjaźń na tym się skończyła.
W rezultacie przestaliśmy się do siebie odzywać. Nie przeszkodziło im to jednak w zabraniu prezentów i pamiątek, które przygotowałem dla nich i naszej wspólnej przyjaciółki. I jeszcze, wraz z nimi zniknęły z pokoju dwa duże ręczniki kąpielowe i prześcieradło frotte.
Muszę powiedzieć, że są to najlepsi przyjaciele mojej przyjaciółki. Ja i ona przyjaźniłyśmy się przez cały okres szkoły średniej, aż do czasu, gdy wyszła za mąż i przeprowadziła się do innego miasta. Opisała swoich przyjaciół jako miłych i dobrze wychowanych ludzi. Gdyby tak było naprawdę, mogliby spędzać u nas wakacje każdego lata.
Wyszło tak, jak wyszło. Moja przyjaciółka długo milczała, ale któregoś dnia w rozmowie dała mi do zrozumienia, że wakacje im się nie podobały:
– mówili, że ciągle się ich czepiałam i psułam nastrój. I to pomimo tego, że zapłacili dużo pieniędzy!
Przykro mi, ale za te pieniądze, które zapłacili, nie mogę nawet kupić nowego telewizora, czajnika, stołu, szafki nocnej, pościeli i ręczników. Do tego dochodzą moje nadszarpnięte nerwy i niezadowolenie innych gości. I to też, wpływa na wizerunek i w następnym roku wczasowicze mogą po prostu wybrać inne miejsce.
Ale ja zdobyłam ogromne doświadczenie i teraz wiem na pewno, że czasami lepiej jest po prostu powiedzieć “nie”.