Kiedy szłyśmy razem na zakupy, Monika przy kasie mówiła: “Kate, teraz ja ci pomogę, włożę wszystko do toreb, a ty zapłacisz”. Następnie podchodziła do już skasowanych artykułów spożywczych i układała je, podczas gdy ja podawałam pieniądze.
Gdy tylko płaciliśmy w kawiarni, “pożyczała” ode mnie pieniądze, ale nie miała zamiaru ich oddawać. Zawsze zamawiałam wszystko, co chciałam. Ona dostawała więcej pieniędzy niż ja. Nie odmawiała sobie niczego ani nie próbowała oszczędzać.
Nie chodziłem już z nią na zakupy i nie prosiłem, żeby zabrała mnie do kawiarni. Jednak, zupełnie nieświadomi konsekwencji, pojechaliśmy z nią na wakacje do Turcji. Mój mąż, ja i ona. Zachowanie przyjaciółki było po prostu bezceremonialne. Liczyła nasze wspólne pieniądze i chodziła na nasz koszt do łaźni, na masaże i degustacje. Była ciągle nadęta, ale bardzo wesoła i flirtowała z moim mężem: “Pasza, to wspaniale, że mogłeś z nami pojechać. Dobrze jest mieć u swego boku tak niezawodnego i odpowiedzialnego mężczyznę”. Szczęśliwa Kate! Dostajesz teraz dobrą pensję. To jest praca, której trzeba się trzymać. A ja po prostu nie mogę znaleźć nic dobrego. Stało się dla mnie jasne, że już wcześniej pytała mojego męża o jego pensję. Ostatnią kropelką nad i była historia o naszym pokoju i znajdujących się w nim napojach. Wieczorem byliśmy na plaży. Monika powiedziała, że musi iść do swojego pokoju, a w tym samym czasie powiedziała, że zapomniała okularów przeciwsłonecznych w naszym pokoju i poprosiła o klucze.
Wróciłyśmy do hotelu, zapukałyśmy do jej pokoju, ale nikt nie odpowiadał. Poszliśmy do naszego pokoju, a tam Monika piła drogie, płatne napoje z naszej szafki. Byłam bardzo zła i nie mogłam wyrazić swojego oburzenia. Bez cienia zażenowania powiedziała, że postanowiła tu na nas poczekać i już się nudzi. Zaproponowała, żebyśmy usiedli we trójkę, bo niedługo wychodzimy.
Ledwo udało nam się ją wyciągnąć z domu. Mój mąż zapytał zdumiony: “O co w tym wszystkim chodziło?”. Zgodziliśmy się, że damy jej nauczkę. Następnego wieczoru poszliśmy do eleganckiej restauracji. Usiadłam z nią przy stoliku, a jej mąż podszedł do kelnera i uprzedził, że będziemy musieli podzielić się rachunkiem. Potem bawiliśmy się wesoło, śmiejąc się, a mój mąż wciąż cieszył się ze swojej sowitej wypłaty. Nasze zamówienie było dość skromne, a Monika wybierała wszystko, co najdroższe. Myślę, że zarobiła trzydzieści tysięcy.
Ceny w restauracji są ogromne. Zabawnie było obserwować jej wyraz twarzy i zachowanie, gdy kelner przyniósł dwa rachunki. Nie było to częścią jej planu. Ale w końcu dotarło do niej, że nie może już dłużej spędzać wakacji na nasz koszt.
Kiedy wróciliśmy z kurortu, starała się z nami nie rozmawiać. Potem w ogóle przestaliśmy się odzywać. Tę lekcję zapamiętamy na długo.