Robert mówi, że wujek krzyknął na niego i zostawił go stojącego w kącie.

Narratorem jest mężczyzna. Ma 38 lat. Jest żonaty i wychowuje swojego syna Roberta, który ma obecnie 9 lat. Chłopiec rozwija się dobrze: inteligentny, lubi czytać, obojętny na wszelkiego rodzaju zabawki. Pewnego dnia mężczyzna i jego żona musieli wyjechać z miasta. Postanowili zostawić syna z jego bratem. Nie chcieli zatrudniać niani. Nie ma do nich zaufania. Brat żony również ma dziecko w tym samym wieku. Myśleli, że wszystko będzie dobrze, dopóki syn nie zadzwonił. Mówił przez łzy.

Musieliśmy pojechać do innego miasta, aby sprzedać mieszkanie po babci. Jak tylko znaleźli się kupcy, postanowiliśmy z żoną pojechać. Załatwianie formalności trwało kilka dni. Zabraliśmy syna do domu mojego brata. Nie sądziliśmy, że coś może mu się tam stać. Mamy bardzo podatnego na wrażenia i mądrego chłopca. Zdarza się tak, że włącza się w rozmowy dorosłych. Kto by pomyślał, że będzie to problem dla  mojego brata.

Po przyjeździe do miasta od razu zajęliśmy się papierkową robotą. Gdy mieliśmy wolne, udaliśmy się do domu znajomego. Potem zadzwoniliśmy do syna. Rozmowa przebiegła bezproblemowo. Mogliśmy odpocząć. Następnego dnia zaczęliśmy sporządzać umowę, dostaliśmy pieniądze, wynieśliśmy rzeczy z mieszkania. Wszystkie sprawy udało się załatwić bliżej wieczora. Już mieliśmy jechać do mojego znajomego. I wtedy zadzwonił telefon. To był mój syn. Chciał, żebym odebrał go od brata, bardzo płakał. Oczywiście zastanawiałem się: co mogło się stać?

Robert powiedział mi, że wujek nakrzyczał na niego i zostawił go stojącego w kącie. Następne co pamiętam, to słyszę jak brat krzyczy, zabierając telefon synowi. Połączenie zostało przerwane. Próbowałem oddzwonić, ale telefon był wyłączony. Co zrozumiałe, zaczęliśmy się z żoną martwić. Zaczęliśmy dzwonić do brata, ale nie odbierał.

Bez większego zastanowienia i zwłoki pojechaliśmy do domu. Trzy godziny później dotarliśmy na miejsce. Mój brat siedział w kuchni i pił alkohol. A mój syn stał w kącie w drugim pokoju, cały zapłakany.

Stał tam ponad cztery godziny. Zapytałem brata, dlaczego pozwolił sobie na takie traktowanie mojego syna.

Odpowiedź otrzymałem taką, że syn zadawał za dużo pytań i nie pozwalał im w spokoju odpocząć po pracy. I żeby dać mu nauczkę, że dorosłym nie należy przeszkadzać, postanowił postawić go w kącie. Nie kontynuowałem rozmowy. Zabrałem syna do domu.

Robertowi trudno było się uspokoić. Dopiero po trzech godzinach zasnął. Następnego dnia zacząłem wypytywać syna co się stało.

Wyglądało to tak. Mój brat i żona zaczęli się między sobą kłócić. Po tym brat natychmiast chwycił za kieliszek wódki. Gdy syn to wszystko zobaczył, postanowił podejść i udzielić dorosłemu mężczyźnie reprymendy: uważa, że nie należy zachowywać się lekceważąco wobec kobiet, krzyczeć na nie. Taka rada rozzłościła brata. Postanowił więc ukarać dziecko za to, że go poucza.

Rate article
Robert mówi, że wujek krzyknął na niego i zostawił go stojącego w kącie.