Szczerze – ten cyrk robi się męczący, po prostu nie mogę już tego znieść….
Mój mąż Franek był lokalną legendą. Maratończyk, wysoki, przystojny, brązowooki. Tak lubię go wspominać. Ale to już przeszłość i nie ma już tego Franka….
Był słoneczny lipcowy dzień. Mył samochód na podwórku, gdy nagle zasłabł. Okazało się, że miał udar mózgu, a jego szanse na przeżycie wynosiły 1 procent. Od tamtej pory mam tylko jedno zadanie – być wzorową, pogrążoną w żałobie żoną i opiekować się mężem, który jest w stanie półśmierci. Ale ja mam 33 lata – chcę żyć, tańczyć i przyciągać uwagę mężczyzn.
Jego stan jest tak zły , że mimo rehabilitacji nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Z moją pomocą może chodzić o kuli, ale kuleje i ma niewładną prawą rękę. Ponadto ma widoczny defekt na czole.
Czy te fizyczne aspekty mają znaczenie, jeśli kogoś kochasz? Romantyk powiedziałby, że nie , ale pragmatyk powiedziałby, że tak.
Bardzo trudno jest głaskać włosy, które nie są już bujne i falujące, ale suche i rozczochrane. Trudno jest trzymać za rękę mężczyznę, który nie może ścisnąć palców. Jeszcze trudniej jest w sypialni, gdy mężczyzna nie jest w stanie pragnąć cię jak kiedyś, a cała praca jest po twojej stronie. Brak moralnego i energetycznego ożywienia. Sucha fizyka. Czy tym właśnie jest miłość?
Taki stan rzeczy trwa już od kilku lat i miałam momenty, że już pakowałam walizki dla siebie i dziecka.
Nasz syn ma 6 lat i rozumie wiele rzeczy – przede wszystkim to, że mama jest nieszczęśliwa i smutna. Raz trafiłam do szpitala i nie uwierzysz – te 2 dni były dla mnie jak wakacje. To była taka ulga! Czy to nie znak, że czas odejść? I to jak najszybciej.
Moi bliscy wszystko widzieli i zdawali sobie sprawę, że lada moment porzucę obowiązki żony i opiekunki. Oni oczywiście tego nie chcieli.
Aby powstrzymać mnie przed ucieczką, teściowie zaczęli regularnie “dokładać się” do utrzymania domu, rehabilitacji, leków….. Raz nawet opłacili nam pobyt w spa z udogodnieniami dla takich osób…. Tak, byłam tam z Frankiem.
Rozumiem ich, naprawdę chcieli kupić czas. Czas dla swojego syna. Ale ich tak zwana “łapówka” wciąż ma w sobie odrobinę egoizmu. Nikt o mnie nie myśli!
Franek wypowiada słowa i zwroty w ślimaczym tempie. Kiedy chce mi coś przekazać, zajmuje mu to niewyobrażalnie dużo czasu. Trudniej się z nim dogadać niż z dzieckiem.
Nie zależy mi na moim mężu? Oczywiście, że nie. Zależy mi na Franku – organizuję mu całkowicie opiekę, umawiam się z dzieckiem w taki sposób, aby było to jak najmniej bolesne dla wszystkich. W głębi duszy czuję, że on mnie rozumie i zdaje sobie sprawę, że ja też chciałabym żyć własnym życiem.
Nie chcę być zła i niewdzięczna, ale nie chcę też grać, okłamywać siebie i wszystkich….. Wiem, że nie powinnam odchodzić od męża – ale czy powinnam w kwiecie wieku poświęcać całe swoje życie jemu ? Mam nadzieję, że będę miała determinację, by wkrótce odejść….