Wszystko zaczęło się od wpadnięcia do wielkiej dziury na drodze, busa którym podróżowałam – banalne, codzienne, bolesne i bezsensowne. A skończyło się bajecznie. Ale – wszystko po kolei.
To był nieprzyjemny jesienny wieczór – jeden z tych ponurych, kiedy zastanawiasz się, co takiego zrobiłaś, że niebiosa się na ciebie uwzieły?
Ulice zamieniły sie w rzeki, samochody ochlapywały nieszczęsnych pieszych na pasach dla pieszych i przystankach.
Elektroniczna tablica pokazywała, że autobus w moim kierunku nie przyjedzie w najbliższym czasie, więc rozejrzałem się za jakimś busem. Wsiadłem, znalazłam nawet wolne miejsce i radośnie skuliłem się w kącie. Czy mogłem podejrzewać, co mnie czeka?
Woda tak sprytnie zakryła wyboje na ulicach, że kierowca najwyraźniej nie zauważył dziury i przejechał przez nią.
A ja miałem niesamowite szczęście, że siedziałam właśnie na tym kole, która wpadło w te dziurę. W ułamku sekundy znalazłem się z kawałkiem zęba w ustach – mocne uderzenie sprawiło, że uderzyłam szczęką w siedzenie przede mną.
Pół godziny później znalazłem się przed pierwszym otwartym zakładzie dentystycznym na trasie taksówki.
– Witamy!” – dobiegł mnie kobiecy głos.
Wyszedł poprzedni pacjent i ja usiadłem na fotelu tortur. Otworzyłam usta, a pani w białymfartuchu zajęła się problemem.
Kiedy zobaczyłem strzykawkę w jej dłoni, spanikowałam, ale tak mnie zagadała swoim przyjemnym głosem, że nawet nie poczułam, kiedy zostałm znieczulona.
Wyszłam z gabinetu bez zęba.
Musiałem wrócić tu jeszcze kilka razy, zanim został wstawiony nowy.
Za trzecim razem miałem już nową przyjaciółkę – okazało się, że moja dentystka, Anna, była fajną miłą dziewczyną i tak się zaprzyjaźniliśmy, że nasze piąte spotkanie odbyło się na moim terenie – zaprosiłem ją do domu.
Świetnie się bawiłyśmy, przeglądając moje ulubione książki i oglądając zwiastuny filmów.
Wypiliśmy też po kieliszku wina, przy którym, rozmawialiśmy o przeszłości i naszych marzeniach.
Mijały miesiące, podczas których często się spotykaliśmy, słuchaliśmy fajnej muzyki i marzyliśmy. Znaliśmy się już, jak to mówią, jak dwa łyse konie!
Znalazła się sama na tym świecie – bez rodziny i bliskich. Wychowała się w sierocińcu. A ja wręcz przeciwnie – mam brata i siostrę oraz wspaniałych rodziców, których uwielbiam. Stopniowo Annie stała się szóstym członkiem rodziny – wszyscy ją kochali. Zawsze była gotowa, by pomóc komuś z nas.
Wzięła na siebie znalezienie dobrych lekarzy dla moich rodziców, a mój brat i siostra tak dobrze się uczyli, że w ciągu roku mój brat ukończył dwa lata studiów biznesowych, a moja siostra wzięła udział w przyspieszonym kursie dla przewodników turystycznych i zapisała się na naukę trzeciego języka obcego.
Ja interesuję się gotowaniem i malowaniem i ciągle marzę o posiadaniu cukierni (nie gotuję tak dobrze jak moja mama), więc Ania pewnego dnia powiedziała:
– Powinnaś zapisać sie na kurs gotowania. Urodziłaś się do tego!
I nawet sama znalazła odpowiedniego nauczyciela. Z zapałem rozpoczęłam tę przygodę. Ogólnie rzecz biorąc, zacząłem robić wszystko z wielką chęcią – jakby Anna pchnęła we mnie trochę życia pobudziła jakimś zastrzykiem.
Pewnego dnia nie zastałam jej w biurze. Nie odbierała też telefonu. Zmartwiłam się i pojechałam do jej malutkiego i uroczego mieszkania. Była w szlafroku, z zapuchniętymi oczami.
– zapytałem, co sie stało? A ona po prostu dała mi zdjęcie: na nim mała Ania stała przyklejona do jakiejś kobiety.
– Twoja matka?
Potrząsnęła przecząco głową.
– Ciocia Bonia.
Była dyrektorką sierocińca i strasznie kochała wszystkie dzieci, ale Anne kochała jak własne dziecko. W ostatnich latach Ann straciła ją z oczu. A teraz dowiedziała się, że ciocia Boni zmarła. Anna przepłakała całoą noc. Opowiedziała mi cudowne chwile ze swojego dzieciństwa, i rozstałyśmy się dopiero o drugiej w nocy.
Tydzień później Anna zaprosiła nas wszystkich na kolację.
– Chcę ci złożyć propozycję – proszę, nie odmawiaj, ale zastanów się.
Plan był jak z bajki. Okazało się, że ciocia Bonia od trzech lat mieszkała za granicą – pracowała tam jako niania.
A w międzyczasie grała na loterii. Wygrała ogromną sumę. I zostawiła ją Ani w spadku.
Wszyscy osłupieliśmy z wrażenia. Jak to w życiu bywa!
Nigdy nie można czegoś takiego przewidzieć, prawda? Okazało się jednak, że nie to było najbardziej zaskakujące w tej historii.
– Zrealizujmy to, o czym wszyscy marzymy – powiedziała po prostu Annie i zaczęła opisywać nam cały swój plan. W rzeczywistości nie było to nic wielkiego. Podczas wielu wieczorów spędzonych razem, moja rodzina, Anna i ja opisywaliśmy nasze marzenia i mówiliśmy sobie śmiejąc się, że przynajmniej możemy pomarzyć. A teraz stało sie tak, jakby to marzenie się spełnić.
Nie musiała nas długo przekonywać – dobrze wiedziała, że to jest to, czego wszyscy tak bardzo pragnęliśmy. I zaczęliśmy działać. Pieniądze Broni nie uczyniło z nas leniwych bogaczy, ale pozwoliło na realizację naszych pomysłów.
Zajęło nam to, półtora roku, aby wszystko zaczęło działać jak należy. I udało się. Wszystko się udało i dziś mieszkamy w pięknej części Polski, gdzie można czuć się komfortowo o każdej porze roku. Mój brat jest człowiekiem, który prowadzi księgowość i zajmuje sie sprawami organizacyjnymi. Jego dziewczyna jest pedagogiem i to okazało się wspaniałym dodatkiem do naszego planu. A jaki był ten plan? Teraz kiedy stał się on rzeczywistością mogę powiedzieć: kupiliśmy urocze miejsce z kilkoma zachowanymi starymi domami, które zamieniliśmy w przytulne miejsce na rodzinne wakacje i obozy dla dzieci.
Mama i ja zajełyśmy sie kuchnią – czy wiesz, jak smaczne są sniadania o poranku na świeżym powietrzu? Moja siostra oprowadza gości po okolicy, a nasza okolica jest pełna wspaniałych zabytków, które dobry przewodnik może zamienić w prawdziwą bajkę. Mój tata jest w swoim żywiole – stajnia to jego miejsce: wszyscy goście, zwłaszcza dzieci, uwielbiają przejażdżki konne. A Anna ma dwa gabinety – w pobliskim miasteczku i w jednym z naszych domów.
W miesiącach letnich leczenie odbywa się pod gołym niebem, wśród śpiewu ptaków. Anna spodziewa się dziecka – jest zaręczona z miejscowym lekarzem Leonem. On też jest teraz częścią rodziny. A ja… Cóż, jestem zakochana w jednym nauczycielu . A on jest zakochany we mnie. Musimy tylko znaleźć w sobie odwagę, żeby to sobie w końcu wyznać! Ale to też się stanie.
Powiedz mi teraz, czy można nie kochać dziurawej drogi? Kiedy czasami taka droga zmienia ich życie tak, że nie można wyobrazić sobie większego szczęścia. I nawet jeśli nie wierzysz we Wróżkę Zębuszkę, ona może pojawić się na Twojej drodze. Tak jak moja!