Mój syn trafił na nieuczciwą dziewczynę, która kręci nim, jak jej się podoba. Ostatnio zaczęła nastawiać go przeciwko mnie. Mówi mu, że nie dbam o ich szczęście, bo myślę tylko o sobie. Wyciągnęła takie wnioski, ponieważ odmówiłam zamiany mieszkań.
Mój małżonek odszedł z tego świata kilka lat temu, mój syn jest moim jedynym dzieckiem. Wychowaliśmy go w miłości i trosce, zapewniliśmy mu dobre wykształcenie. Przed ślubem syn mieszkał z nami. Zaczął pracować jeszcze na studiach, a kiedy uzyskał dyplom, od razu dostał dobrą posadę.
Syn jest moją dumą. Jest wspaniałym facetem i dobrze mu się wiedzie w życiu zawodowym. Ja i mój mąż nie byliśmy w stanie kupić synowi mieszkania, ponieważ zawsze żyliśmy skromnie. Kupiliśmy mieszkanie dla siebie po czterdziestce, wcześniej mieszkaliśmy na wynajętym, więc nie mieliśmy środków na kupno drugiego mieszkania dla, syna. Ale przecież on może sam zarobić na swoje mieszkanie. Tak jak ja i mąż.
Kiedy Marek powiedział mi, że zaczął spotykać się z dziewczyną, bardzo się ucieszyłam. Starałam się jak mogłam, aby mieć dobre relacje z synową: nigdy jej nie upominałam ani nie strofowałam. Nie obchodziło mnie, kto będzie moją synową, najważniejsze dla mnie było to, żeby mój syn był szczęśliwy z tą dziewczyną. Na początku Sandra bardzo mi się podobała, była bardzo grzeczna i skromna. Ale dopiero po ślubie synowa pokazała swoje prawdziwe oblicze.
Po ślubie Marek i Sandra pojechali na miesiąc miodowy, a kiedy wrócili, synowa rzuciła pracę. Powiedziała, że w pracy szefowie ciągle się jej czepiają i że chce znaleźć lepszą pracę. Ale na tym się nie skończyło. Synowa od dwóch lat siedzi synowi na karku i nie zamierza iść do pracy.
Syn i synowa zaczęli mieszkać w jej jednopokojowym mieszkaniu. Mieszkanie jest na obrzeżach miasta. Ponieważ synowa siedzi w domu, syna nie stać na kupno nowego mieszkania, bo Sandra wydaje wszystkie pieniądze na salony piękności i ciuchy.
Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak w ciągu dwóch lat nie można znaleźć pracy. Wydaje mi się, że kłamie, że chodzi na rozmowy kwalifikacyjne. Najprawdopodobniej lubi siedzieć mężowi na karku i żyć przyjemnie.
Zapytałam ją kiedyś, czy planują mieć dziecko.
– O jakich dzieciach możemy mówić, skoro mieszkamy na tak małej przestrzeni? – odpowiedziała mi synowa.
– A może byście trochę oszczędzali na wkład do kredytu hipotecznego – powiedziałam.
– Nie mamy z czego oszczędzać, i tak ledwo wiążemy koniec z końcem- odpowiedziała Sandra.
Powstrzymałam się, żeby nie powiedzieć jej, że gdyby nie siedziała w domu, to już dawno mogliby coś zaoszczędzić. Gdyby próbowali oszczędzać na mieszkanie, to oczywiście bym im pomogła, bo już odłożyłam niezłą sumkę. Ale teraz nie chcę im dawać pieniędzy, bo wiem, że synowa wszystko wyda na głupoty.
Ostatnio synowa zaczęła mówić o dziecku, zaczęła narzekać, że czas ucieka i trzeba pomyśleć o dziedzicu, ale czy w takich warunkach da się wychować dziecko? Mój syn zaczął zgadzać się z Sandrą.
– Mamusiu, wiesz co, Sandra i ja myślimy, może zgodzisz się zamienić z nami mieszkaniami. Nie będziemy niczego prawnie spisywać, po prostu zamienimy się i tyle. Nie będziemy musieli martwić się o hipotekę, a nasz metraż w zupełności ci wystarczy.
To, co powiedział mój syn, zabolało mnie. Nie mógł sam wpaść na coś takiego. Powiedziałam im, że będę miała daleko od ich domu do pracy, i że, starych drzew się nie przesadza.
– Zostało ci tylko kilka lat pracy, a my ci damy wnuki. – powiedziała mi z uśmiechem synowa.
Odrzuciłam ich “korzystną ofertę”, bo wcale mi się nie podobała. Nie chcę opuszczać mojego domu.
Potem syn jeszcze kilkakrotnie próbował poruszyć ten temat, a jego wypowiedzi jeszcze bardziej mnie obrażały. Mój syn nigdy nie próbował wzbogacać się czyimś kosztem, a teraz żona go do tego namawia.
– Chodź, jedziemy do domu. Mówiłam ci, że twoja matka nie dba o to, czy będziemy mieli dzieci, czy nie. Nie kiwnęłaby dla nas palcem! – powiedziała synowa mojemu synowi, gdy ostatni raz przyjechali do mnie w odwiedziny.
Po tym wydarzeniu syn już się ze mną nie kontaktuje, nie odbiera moich telefonów i nie oddzwania. Nie rozumiem, dlaczego mój syn tak się zachowuje, nie jest głupi, ale kiedy w pobliżu jest jego żona chyba głupieje.