Marek i ja znaliśmy się tylko przez krótki czas i, szczerze mówiąc, nie dogadywaliśmy się. Był moim kolegą – pracował w pokoju obok i często wpadaliśmy na siebie przy ekspresie do kawy. Zawsze mi dokuczał.
I nie wiem dlaczego, ale jego niespodziewana obecność blisko mnie (a miał paskudny zwyczaj pojawiania się za moimi plecami lub przed moimi oczami pozornie znikąd) była co najmniej denerwująca.
Miałam wrażenie, że śledzi mnie ze swojego biurka, gdy szłam do automatu z napojami lub małego pokoju socjalnego – i pojawiał się błyskawicznie. Udawał, że to było przypadkowe, ale wyraźnie widziałam kłamstwo w jego oczach. Dopóki nie złożył na moim policzku głośnego pocałunku. „Powodzenia…” powiedział.
Nie uśmiechnęłam się wesoło, nie spojrzałam na niego osądzająco, tylko wymierzyłam mu bardzo mocny policzek. Zamrugał kilka razy , i otworzył usta ze zdziwienia. A ja dumnie pokiwałem głową i poszłam dalej, zadowolona z siebie. W końcu pokazałam, co myślę o jego zachowaniu. Od miesięcy kumulowałam w sobie złość, kipiąc wewnętrznie z oburzenia za każdym razem, gdy się do mnie zaczepiał. Ale wciąż nie mogłam znaleźć w sobie dość odwagi, by zareagować ostrzej.
Powinni go zwolnić z pracy- pomyślałam.
Marek nie rozumiał delikatnych insynuacji. Interesowały go tylko jego uczucia (jeśli jakieś miał) i za wszelką cenę chciał osiągnąć to, czego bardzo pragnął .
Niespodziewana reakcja.
Jeszcze dziwniejsza była jego reakcja następnego dnia. Po raz pierwszy nie stanął obok mnie, gdy robiłam sobie kawę z automatu.
W myślach podziękowałam wszystkim świętym, o których mogłam w tym momencie pomyśleć. Kiedy przechodziłam obok jego pokoju (a nasze wewnętrzne ściany są szklane i wszyscy wszystko widzą), lodowato na mnie spojrzał i z powrotem utkwił wzrok w swoim komputerze. Potajemnie pogratulowałam sobie sukcesu.
Niestety, moja radość trwała krótko! W przerwie sniadaniowej spotkaliśmy się w pokoju socjalnym i kiedy przechodził obok mnie, wysyczał, że dostanę swój upragniony deser. W ogóle się nim nie przejmowałam – nie był dla mnie ważną osobą. Niestety, był najlepszym przyjacielem szefa. A na konsekwencje nie trzeba było długo czekać.
Brak pracy i perspektyw.
Godzinę później szef wezwał mnie do swojego biura i bez większych wyjaśnień powiedział, że firma mnie nie potrzebuje. Przez tyle lat zarabiałem dla nich mnóstwo pieniędzy, a teraz – z powodu źle pojętej przyjaźni – znalazłam się na ulicy. Co gorsza – wręczono mi wypowiedzenie, w którym podkreślono mój konfliktowy charakter, niewywiązywanie się z obowiązków, złe relacje nie tylko ze współpracownikami, ale i partnerami firmowymi oraz, napaść seksualną na współpracownika. Zaniemówiłam z oburzenia.
To ja byłam ofiarą, nie ktoś inny. Próbowałam się tłumaczyć, ale mój szef nie chciał słuchać. Powiedział, że mogę pozwać firmę, jeśli chcę, ale nic z tego nie będzie, ponieważ było wystarczająco dużo świadków. Byłam pewna, że każdy zachowa swoje stanowisko. Zostałam bez pracy i, co gorsza, ze złą opinią, która zamknęła mi wiele drzwi.
Nie popadłam w depresję!
Zamiast zamknąć się w domu i cierpieć, zdecydowałem, że muszę jak najszybciej wydostać się z tego bagna. Zaczęłam szukać pracy w mojej specjalizacji, ale wszędzie trafiałam na opór. Oprócz złych referencji, mój były szef zadbał o to, by w odpowiednich kręgach opowiadać o mnie różne nieprawdy. I nikt nawet nie chciał spojrzeć na moje papiery. Wtedy zdecydowałam, że potrzebuję innej strategii.
W pewien słoneczny dzień usiadłem na tarasie mojego wynajętego mieszkania (być może wkrótce będę musiał zamienić je na tańsze), wyciągnąłam notatnik i zacząłem zapisywać wszystko, czego chciałbym spróbować, zanim skończę 70 lat. Niektóre z moich snów były dziwne, inne szalone, jeszcze inne zabawne, a jeszcze inne kreatywne. Przejrzałam je jeszcze raz uważnie i na kolejnej kartce papieru wypisałam te, na które mogłam sobie pozwolić w tym momencie, aby wypełnić czymś dni w czasie poszukiwania pracy.
I tak właśnie trafiłam na zajęcia z tańca latynoskiego. Zawsze chciałam nauczyć się kroków salsy, ale albo nie miałam wystarczająco dużo czasu, albo coś innego mnie interesowało. Kurs nie był drogi, mogłam za niego zapłacić, a byłby to miły sposób na poprawę humoru. Na szczęście zwolnienie z pracy pozwoliło mi przynajmniej dostać trochę pieniędzy z urzędu pracy.
Miałem nadzieję, że w miarę upływu czasu moi ewentualni pracodawcy przemyślą sprawę i jednak zaproszą mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Więc teraz idealnie byłoby nauczyć się trochę tańczyć. Już pierwsza lekcja przekonała mnie że podjełam dobrą decyzję.
A instruktor tańca skradł moje serce od pierwszego wejrzenia. Nigdy wcześniej nie spotkałam tak wspaniałego człowieka. Nie był jednym z tych przystojniaków, za którymi ogląda się każda kobieta. Ale miał taką charyzmę, że wszystkie kobiety na zajęciach musiały na niego patrzeć.
Zakochałam się i to na poważnie! Byłam trochę onieśmielona moimi uczuciami, nigdy wcześniej tak bardzo nie pragnęłam mężczyzny. Adam, tak miał na imię instruktor, był przyjaźnie nastawiony do wszystkich, ale na tyle zdystansowany, że żadna z nas nie odważyła się z nim flirtować.
Jakież było moje zdziwienie, gdy pewnego wieczoru dogonił mnie na zewnątrz i zawstydzony zaproponował spotkanie na kawę po tańcu, jeśli mam ochotę. Zaprasza mnie na randkę. Byłam bliska rzucenia mu się na szyję. Oczywiście zgodziłam się. Ale to nie było wszystko, o czym marzyłam. Spotkaliśmy się, wypiliśmy kawę i kochaliśmy się tej samej nocy. Adam przyznał, że zakochał się we mnie, gdy tylko weszłam na salę, ale nie miał odwagi przyznać się do swoich uczuć. Wyznałam mu, że ja również zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.
Czy przelotny pocałunek przyniósł mi szczęście?
Teraz jestem trochę wdzięczna Markowi. Gdyby nie ten skradziony pocałunek i moja reakcja po nim, nigdy nie zostałabym zwolniona i nigdy nie zapisałabym się na nauke tańca. Co oznacza, że nie poznałabym Adama. A Adam właśnie stał się moją wielką miłością. Teraz jesteśmy rodziną, jestem w ciąży i oczekuję najważniejszej roli w moim życiu – bycia matką. Mamy też plany na później. Postanowiliśmy założyć własny klub nauki tańca. Okazało się,że taniec jest nie tylko moją pasją, ale odważnie postanowiłam uczynić z niej również swój zawód.