W moim życiu nie ma miejsca dla byłych

Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy po zerwaniu z kimś po jakimś czasie albo od razu się z nim przyjaźniają. Niektórzy ludzie są wręcz zdumiewający – przyjaźnią się ze swoimi byłymi i z całą ich rodziną . Ale jak to możliwe? Jak można wpuścić do swojego życia osobę, z którą się kłóciło i w zasadzie zniszczyło lub to ta osoba zniszczyła ciebie ? Przecież rozstanie z osobą, z którą wiązało się nadzieje, snuło plany, marzyło, którą się kochało, jest jak mała śmierć.

Zauważyłam, że każda osoba, z którą zrywałam – kiedy odchodziła, to tak, jakby zabierała kawałek mnie – zabierała moją radość, moje szczęście, moją przyjemność, moją wiarę, moją nadzieję.

I wiesz co, przy każdym rozstaniu człowiek się zmienia, przynajmniej w jakimś stopniu, staje się inny. Zabrano mu część jego życia, nie jest więc dziwne, że już nigdy nie będzie taki sam. O jakiej przyjaźni możemy po tym mówić?

Przyjaciel to osoba, która cię wspiera, nigdy cię nie skrzywdziła i zawsze będzie przy tobie. Dlaczego ex erect znalazł się w gronie przyjaciół? W jaki sposób może on wspierać i pomagać? Oczywiście nie wszyscy ludzie zrywają ze sobą w złych okolicznościach i nie wszyscy ranią się nawzajem bardzo mocno. Ale po co ciągnąć przeszłość do obecnego życia? Nie rozumiem tego. Co dobrego z tego wynika? A kiedy spotykasz się z byłym przy kawie i rozmawiacie o swoim obecnym związku – co ci to daje?  To jakiś rodzaj masochizmu czy straszna hipokryzja? Jak można rozmawiać o swoim szczęściu z kimś, kogo się kiedyś kochało, z kim obiecało się być razem aż do śmierci?

W swoim życiu zerwałam trzy razy. Oczywiście, były błędy z mojej strony i ze strony mojego partnera. Ale kiedy mój partner powiedział mi, że chce zakończyć związek, dostałam prawdziwego ataku paniki – tak jakby ktoś powoli, ale nieubłaganie odcinał mi tlen. Starałam się, jak mogłam, zrobić wszystko, co w mojej mocy dla naszego związku. Starałam się pamiętać dobre chwile, przypominać mężczyźnie, jak bardzo go kocham i jak bardzo chcę się starać. Jeśli mój partner nie był zadowolony z mojej osobowości, starałam się ją zmienić, ale tylko po to, by utrzymać związek.

Byłam gotowa wymazać siebie w imię nas. Ale najwyraźniej ludzi nie pociąga poświęcenie. A kiedy ktoś pokazuje, że jest gotów zrobić wszystko dla dobra drugiej osoby, to strona będąca górą stara się tylko szybciej pozbyć się partnera . Nigdy nie byłam w stanie utrzymać związku. I dlatego zaraz po rozstaniu wymazywałam wszystkie wspomnienia o człowieku, który  nie chciał uratować naszej miłości. Jaka przyjaźń – o czym wy mówicie?

Wszystkie prezenty od razu poszły do kosza, kartki, zasuszone bukiety, ulubiony sweter po dawniej ukochanym mężczyźnie. Skasowałam wszystkie zdjęcia, a w głowie codziennie powtarzałam sobie, że nic się nie stało, nie było żadnego związku i wcale nie jest mi przykro, po prostu mam to gdzieś. I wiesz, w drugim tygodniu zupełnie zapomniałam o tym, że ktoś był w moim życiu. Życie toczyło się od nowa, z nową energią. Znów byłam sobą. W końcu zrozumiałam, że nikt, żadna osoba, nie jest warta tego, by wymazać siebie dla jej dobra. A tym bardziej utrzymywać wspomnienia o nim w mojej głowie. W życiu jest tak wiele pięknych rzeczy. Może moje słowa brzmią jak słowa bardzo zranionej dziewczyny, ale to prawda, to jest szczere uczucie.

A wy, w jaki sposób rozstaliście się ze swoimi partnerami? Czy po czymś takim przyjaźń z nim jest dla was odpowiednia?

Rate article
W moim życiu nie ma miejsca dla byłych