Wszystko się zmieniło! Mój syn i córka nie chcą małżeństwa ani dzieci!

Mieszkam w mieście, które z roku na rok staje się coraz mniejsze…
Młodzi wyjechali, mało kto tu pracuje.

Zostali tacy jak ja – samotni i bezrobotni od lat, którzy nie mają możliwości znalezienia pracy  ale też nie mają odwagi gdzieś wyjechać – do dużego miasta, lub za granicę.

Ci, którzy mają wnuki, kurczowo się ich trzymają – wychowując od dziecka, wożąc do przedszkola i szkół, a rodzice zarabiają gdzieś w świecie.

Ta praca nie jest dobra dla wszystkich, ale kiedy nie ma innego wyjścia, zniesiemy wszystko.

Mój syn nie chce być ograniczany przez małżeństwo, a moja synowa studiuje. Oboje nie myślą o dzieciach.

Mam mnóstwo czasu, duże podwórko, dużo ładnej ziemi i blisko, ale mało pieniędzy i tylko dwie ręce. Kiedy nie masz za wiele siły, zaczynasz od małego kroku–a potem już nie wiesz kiedy robisz nastęny – i opiekujesz  się zwierzętami.

Poza tym, kiedy je mam, nie boję się nadchodzącej zimy, z wdzięczności – całe lato konserwuję to, co urodził mój ogród.

To prawda, że ​​ani drzewa, ani słoje, ani owoce nie są już w zasięgu mojego wzroku, ale byłby to grzech, gdyby zbiory  się zepsuły.

Zachorowałam, bolał mnie krzyż i bolą ręce, ale moja piwnica jest pełna wszystkiego.
Ale jest praca, której nie można odłożyć na później, a która wymaga silnego człowieka.

A ponieważ mój syn nie może robić wszystkiego, od czasu do czasu poszukuję młodych mężczyzn – do ustawienia płotu, do przycinania gałęzi, do mieszania cementu i naprawiania schodów, żeby nic mi się nie stało kiedy się zepsują, upadnę i się posiniaczę, a moje dzieci będą się zastanawiać, jak ze względu na mnie mają się zachować.

Uwierzcie mi, ale w rodzinie nie było takiego, który powiedziałby: „Ciociu Reniu, jutro przyjdę i zrobię tę robotę…”.

Nigdy wcześniej nie zabrakło mi gotówki na zakupy w sklepie i nigdy nie prosiłem nikogo o pomoc bez pieniędzy.

Zawsze płaciłam, ale ostatnio młodzi ludzie są tak leniwi, że nawet kiedy wciskasz im banknoty do ręki, nie są nimi zainteresowani.

A poza tym są wielkimi filozofami – państwo jest takie, politycy są tacy, nikt nie myśli o młodych, nawet nie byli zainteresowani , jaka  to by była praca, takie próżniaki!

 Po co pracować;  o 10 idą do kawiarni, o 12 na  piwo, o 2 wrócają do domu, w którym ktoś im ugotował, zjeść, zdrzemnąć się, a o 6 do pubie lub restauracji…

Wszyscy, którzy nie żyją w mieście, są z lenistwa nieszczęśliwi, będą chodzić brudni i śmierdzący jak klauni, nawet jak prąd zostanie odcięty, nie obudzą się i nie zarobią ani grosza.

Tego właśnie nie rozumiem.

 

Rate article
Wszystko się zmieniło! Mój syn i córka nie chcą małżeństwa ani dzieci!