Moje życie jest jak opera mydlana. 7 lat temu wyszłam za mąż za mężczyznę, którego nie kochałam. Wiele lat temu bardzo lubiłam pewnego młodego mężczyznę, był marynarzem. Spotykaliśmy się przez dwa lata. Pewnego dnia wrócił z żoną. Moje serce było złamane i w desperacji zgodziłam się poślubić mojego najlepszego przyjaciela. Myślałam, że wtedy mój ukochany zrozumie, kogo stracił. Ale okazja się nie nadarzyła – mój były i jego żona przeprowadzili się do innego miasta. A ja byłam już w ciąży z moim mężem.
Na początku mój mąż był wobec mnie bardzo dobry. Jednak z roku na rok jego zazdrość rosła z niespotykaną siłą. Ciągle kłóciliśmy się z tego powodu. Mąż nie zapominał i ciągle wypominał mi nieistniejące uczucia. Chociaż nigdy nie kochałam mojego męża, zawsze byłam mu wierna i wdzięczna za wszystko, co zrobił dla mnie i naszego syna. Moi przyjaciele zawsze chwalili mojego męża. Moi rodzice go kochali. Ale rok temu jego zuchwałość osiągnęła punkt kulminacyjny. Mój mąż mnie zdradził i sam się do tego przyznał. Ale wybaczyłam mu ze względu na syna, ze względu na całą naszą przeszłość. Miesiąc temu zostałam do późna u przyjaciółki. Kiedy wróciłam, mój mąż był w złym humorze.
Jak się okazało, spotkał w mieście mojego byłego i uznał, że z nim się spotkałam. Podczas słownej sprzeczki podniósł na mnie rękę. Nie mogłam tego dłużej znieść i złożyłam pozew o rozwód. Teraz mieszkam z synem u mojej przyjaciółki . Mój mąż najpierw prosił mnie o przebaczenie prezentami, a teraz mi grozi. Obiecuje, że jeśli nie wycofam pozwu o rozwód, odbierze mi syna. A jeśli naprawdę to zrobi? Nie przeżyję tego. Może powinnam wycofać pozew i spróbować jeszcze raz ratować moją rodzinę? Co powinnam teraz zrobić?