Wyszłam za mąż w wieku 20 lat. Mam męża i syna (mój narzeczony miał już 3-letniego syna). Ich rodzina przygarnęła mnie – samotną, głodną, nieszczęśliwą – i pokochała.
Chciałam od razu adoptować jego syna, ale mój mąż nie chciał. Powiedział, że wszystko przyjdzie z czasem. Nie sprzeciwiałam się, choć byłam zaskoczona. Jego historia, jeśli nie mówić o szczegółach, jest stara jak świat. Był młody, naiwny, zakochał się, dowiedział się, że będzie ojcem, jego ukochana urodziła, a później zniknęła.
Od razu uznałam jego syna za swojego. Nie mogło być inaczej! Syn mojego ukochanego męża jest moim synem! Nie może być inaczej, bez względu na to, co ktoś mówi! Nie jest genetyczny, ale jest mój i ukochany!
Jakiś czas po ślubie mój mąż dał mi najcenniejszy prezent: urodziłam córkę!
Nie można wymyślić nic lepszego! Mam córkę, mam syna, mój mąż jest mądry i przystojny. Czego jeszcze potrzeba kobiecie do szczęścia? Mamy wystarczająco dużo oszczędności, nie chodzimy głodni, mój mąż nie narzeka, jest delikatny i czuły, więc wszystko jest w porządku. A potem znów miałam szczęście. Kilka lat po urodzeniu córki urodziłam syna! Byłam gotowa biegać po mieście i opowiadać wszystkim, jaką jestem szczęśliwą kobietą! Mam córkę i dwóch synów.
Mój najstarszy syn miał prawie 6 lat. Był czułym chłopcem, pomocnikiem we wszystkim, nawiasem mówiąc, od razu nazwał mnie mamą i uważał mnie za swoją własną (w sensie biologicznym) matkę. Co może pamiętać dziecko, które ma 3 lata? Więc myślał, że zawsze tam byłam. Próbowałam jeszcze kilka razy rozpocząć rozmowę na temat adopcji, ale słyszałam tę samą odpowiedź od mojego męża:
-Na wszystko przychodzi czas!
A potem, kiedy mój najstarszy syn skończył sześć lat (wkrótce pójdzie do szkoły), mój mąż nagle zapytał mnie, czy chcę go adoptować. Byłam taka szczęśliwa! To było jak w powiedzeniu: wiem, że mój syn jest mój, ale nie da się tego udowodnić! Papiery zostały zebrane, wszystko podpisane, a moje nazwisko wpisane w rubryce matka. W końcu zostałam oficjalną matką trójki dzieci! Później zapytałam męża, dlaczego wcześniej się na to nie zgodził. Wiesz, co odpowiedział? Bałem się! Bałam się, że nie będziemy razem, że się rozstaniemy, że jeśli będziemy mieli dzieci, to zmienisz stosunek do niego , bałem się wszystkiego. Na początku się złościłam, nazwałam go głupim, a potem pomyślałam, ale ja też bym się bała. Już raz został zraniony, więc jak miał mi uwierzyć od razu? Przeprosiłam i dom znów był szczęśliwy! Było tak dobrze! Od tamtej pory minęło wiele lat.
Mój najstarszy syn ma 19 lat, córka 16, a najmłodszy 14. Najstarszy studiuje na uniwersytecie, zrobił to sam, nie dostał żadnych pieniędzy (tylko na przygotowanie). Jest moją dumą, jest taki mądry, tak dobrze wyrósł! Ma to po mnie! Teraz oszczędzamy z mężem na jego mieszkanie, on chce mieszkać osobno, ale to zrozumiałe, jest dorosły i potrzebuje wolności! Jest poważnym facetem, wszystko traktuje poważnie. Jeśli nam się poszczęści, damy mu prezent na 20. urodziny, bo od dawna oszczędzamy na jednopokojowe mieszkanie. Ale nie o to chodzi. Najważniejsze jest to, co wydarzyło się później! Była zima , sesja szła pełną parą. Stało się coś nieoczekiwanego! Pewnego dnia mój syn (najstarszy) przyjechał na weekend. Mieszkamy w mieście powiatowym, nie mamy uczelni wyższych, a on studiuje na uniwersytecie oddalonym od nas o około godzinę jazdy.
Wrócił do domu. Jest piątek wieczór, syn przyjechał dwie godziny temu, razem z tatą (moim mężem) gotują coś w kuchni. Córka poszła z koleżankami na spacer, a młodszy gra z kolegami. Siedzę w pokoju, robię na drutach i nagle słyszę rozmowę z kuchni. Prawdopodobnie mówią cicho, żebym nie słyszała, ale mój wzrok nie jest dobry od dzieciństwa, za to słuch jest doskonały, słyszę doskonale, nawet czasami to, czego nie powinnam słyszeć. Syn mówi mężowi , że od kilku miesięcy jakaś kobieta obserwuje go na przystanku. Oczywiście nie podchodzi do niego, tylko stoi i go obserwuje. Zaczął nawet chodzić główną ulicą, gdzie jest więcej ludzi. Zamarłam. Zadzwoniłam do szefa i uprzedziłam go, że spóźnię się w poniedziałek rano.
Minęły dwa dni i w poniedziałek pojechaliśmy odprowadzić syna na przystanek autobusowy, żeby zobaczyć tę kobietę ! I udało się! Jak tylko mój mąż ją zobaczył, ludzie, zrobiło mi się niedobrze : wszystko było jasne, była tam zrozpaczona matka, horror! Nie rozumiem, jak mój uważny i spostrzegawczy syn nie zauważył podobieństwa. Chociaż nigdy wcześniej jej nie widział i nie mógł o czymś takim pomyśleć.
Myślę sobie, wsadzę syna do autobusu i podejdę do niej, porozmawiam szczerze. Ale zanim się obejrzałam, już jej nie było! Minęło pięć dni. W piątek spotkałam się z synem, ale ta kobieta się nie pojawiła.
Ale około 19:00 pojawiła się w naszym domu! I od drzwi:
-Witaj synu, jestem twoją matką!.
Matka!!! Mamo?!!! Co z ciebie za matka? !!! Gdzie byłaś, kiedy 18-letni chłopak z dzieckiem został pozostawiony bez wejścia, kiedy jego rodzina odwróciła się od niego. Gdzie wtedy byłaś, mamo? Kiedy biegłam do szpitala z chłopcem na rękach o 3 nad ranem, on płonął, dusił się, gdzie byłaś?!!!
Mój syn jest w szoku, mój mąż w amoku, a ja mam w głowie jedno: rozerwać tę matkę na drobne kawałki i zakończyć temat! Ale… Mój syn odwrócił się do mnie i zapytał:
– Mamo, ludzie nie kłamali, nie jesteś moją mamą ?.
A ja nie mogłam znaleźć nic bardziej poprawnego niż powiedzieć:
-Tak, jestem. Tak, jestem, ale nie genetycznie! Wiesz, co zrobił mój syn? Przyszedł i przytulił mnie! Przytulił mnie jak małe “dziecko , owinął ramiona wokół mojej szyi i powiedział cicho do mojego ucha:
– Jesteś moją mamą. Jesteś moją mamą. Jedyną.