Z zewnątrz wyglądaliśmy na wspaniałą, szczęśliwą parę. Może i było nam razem świetnie, ale nigdy nie czułam się przy nim szczęśliwa.
Był egocentrykiem, który zawsze stawiał swoje kaprysy i zachcianki ponad wszystko inne. Nie wiedziałam, jak dalej z nim żyć.
Mieszkaliśmy razem już przez 5 lat. Każdego roku jego matka wykupowała mu wycieczkę do jakiegoś kraju. Leciał sam i nawet nie pytał, czy chcę z nim lecieć.
Podczas wakacji spotykał się z różnymi dziewczynami i udostępniał zdjęcia w Internecie. Do niektórych z nich przytulał się dość mocno.
Zdawałam sobie sprawę, że pachnie to niewiernością, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Kiedy kiedyś zapytałam ją, dlaczego daje bilety tylko swojemu synowi, odpowiedziała:
– Przynajmniej raz w roku musi odpocząć. Jest przecież żywicielem tej rodziny, więc ma do tego pełne prawo! A ty się zamknij i nie denerwuj mojego synka!
Te słowa mnie tak dotkneły, że postanowiłem odpłacić mu tym samym. Zaoszczędziłam trochę pieniędzy i pojechałam sama na wakacje. Kiedy wrzuciłem kilka zdjęć na portale społecznościowe, teścowa zadzwoniła do mnie i zaczęła:
– Nie wstyd ci? Twój mąż pracuje, a ty wyjeżdżasz na wakacje. Jesteś mężatką, twoje miejsce jest przy mężu…
Dłużej nie słuchałam tych bzdur. Po prostu wyłączyłam telefon i dalej wygrzewałam się w słońcu. Wystarczająco złe było to, że mój mąż traktował mnie jak powietrze, a ona uważa że to on jest ofiarą. Dość! Po powrocie z wakacji złożyłam pozew o rozwód. Wszystko potoczyło się szybko.
Krzyczał, tłukł naczynia i błagał mnie na kolanach, żebym wróciła, że zaczniemy wszystko od nowa.
Kiedy podzieliliśmy pieniądze po sprzedaniu mieszkania, wynajęłam sobie kawalerkę, a on wypr owadził się do swojej matki.
Nie będę znośić czegoś takiego! Mam już dość! Za bardzo kocham i szanuję samą siebie, żeby wracać do tego piekła!