O tej historii dowiedziałam się od mojej stałej klientki, która chciała odrestaurować kolekcję porcelanowych figurek, które odziedziczyła po swojej matce.
Podczas gdy klientka przebywała za granicą, jej syn i córka wynajęli mieszkanie babci wraz z całym jej wyposażeniem. Wszystkie rzeczy babci uznali za śmieci i nawet nie zadali sobie trudu, aby je wynieść przed wynajęciem mieszkania. Kiedy negocjowali z najemcą, pozwolili mu używać wszystkich sprzętów domowych krewnej.
Nasi ludzie nazywają takie mieszkania “babcine ” i z reguły nie ma w nich nic wartościowego. To mieszkanie było jednak zupełnie inne, bo miało kredens pełen porcelany. Lokator nie zastanawiał się długo i zaczął stopniowo sprzedawać starą porcelanę. Na początku strata była niepozorna, ale po miesiącu pusty kredens zaczął zwracać uwagę.
Wtedy znajoma wróciła z podróży i postanowiła sprawdzić stan swojego majątku. Kiedy udała się do mieszkania matki i rozejrzała się, nie mogła być bardziej zaskoczona. Z kolekcji jej matki zostało tylko kilka figurek. Kiedy zapytała lokatora, gdzie odłożył całą kolekcję, ten odpowiedział, że przypadkowo ją pobił i wyrzucił wszystkie elementy.
Kobieta wezwała policję, ale ta nie podjęła żadnych działań, gdyż kolekcja nie była opisana w umowie najmu. Najemca zgodził się zrekompensować szkody i zaproponował, że zapłaci za kolekcję pięć tysięcy. Dopiero gdy znajoma zrobiła aferę i ponownie wezwała policję, facet zgodził się opuścić mieszkanie.
Klientka powiedziała, że w ciągu kilku miesięcy wyniósł z mieszkania jej rodziców ponad trzydzieści figur. Część kolekcji odnalazła w pobliskich sklepach z artykułami używanymi i odkupiła, co kosztowało ją niemały grosz. Brakujących figurek szuka teraz na aukcjach i w sklepach z pamiątkami.
Do tej pory wydała już zawrotna kwotę na ich zakup. Jak dotąd udało jej się znaleźć tylko osiemnaście figurek. Policja nic nie zrobiła, bo kobieta nie ma żadnych dokumentów potwierdzających, że odziedziczyła te figurki po matce i że ich wartość jest znacznie większa niż pięć tysięcy.