Anna z mamą w żaden sposób nie mogły znaleźć wspólnego języka. Ale dom rodziców był czymś, z czego nie mogła zrezygnować. Dosłownie ją tam ciągnęło. Mąż dziewczyny również bardzo lubił to miejsce.
W weekendy zawsze przyjeżdżali do rodzinnej wioski. Spacerowali po lesie, pomagali matce w gospodarstwie domowym i podziwiali zachody słońca. Relacje z rodzicami były niezrozumiałe. Przypominali kota i psa, którzy w niczym nie mogli dojść do kompromisu.
Teściowa mieszkała w tej samej wsi, ale Anna zawsze zostawała z matką.
Z biegiem czasu teściowa i zięć, przestali się tolerować.
Matka Anni obciążała go pracą i stała nad nim jak strażnik. Jak można coś takiego tolerować? Zmęczone ciągłymi konfliktami dzieci zaproponowały matce, wydawać by się mogło, opłacalny pomysł.
Miała ogromną działkę, więc dzieci poprosiły o przeznaczenie części na budowę małego domku. Matka się zgodziła.
Wkrótce zabrali się do pracy i pośpiesznie opuścili duszne miasto.
Dzieci zajęły się swoimi sprawami, a matka swoimi, nikt nikomu nie przeszkadzał. Ale po kilku miesiącach znów zaczęła kierować dziećmi i mówić im, jak mają żyć i co robić.
– Mamo, musimy wykończyć dom, nie mogę zajmować się ogrodem – powiedziała Anna do matki.
– Czy zrobię wszystko sama ? To jest, nawiasem mówiąc, powszechne! – oburzyła się kobieta.
Kiedy dzieci skończyły urządzanie wnętrza i w końcu przeniosły rzeczy, matka wymyśliła nowy problem.
Widzisz, nie podoba jej się, że ją ignorują.
– Ty siedzisz w swoim domu, a mnie brakuje męskiej ręki. Leniuchy!!! – krzyczała na całą wioskę.
Młodzi puszczali wszystkie skargi koło uszu, bo pomagali jej w każdy możliwy sposób, ale jej to nie wystarczało. Gdy wybuchł kolejny skandal, rodzicielka powiedziała:
– Nie chcę już takiego sąsiedztwa. Nie chcę was tu więcej widzieć, wracajcie do swojego miasta!
Anna nie zadała sobie trudu, by się dowiedzieć o co chodzi – po prostu odeszła. Nie czuje się winna, podobnie jak jej mama. Nie komunikują się, nie dzwonią do siebie, tylko od czasu do czasu wymieniają suche wiadomości na portalu społecznościowym.