Zdałam sobie sprawę, że jeśli nie będę miała dziecka teraz, to potem będzie już za późno.

Urodziłam się w najzwyklejszej rodzinie, niczym nie różniącej się od innych.

Moja mama pracowała jako lekarz w miejscowym szpitalu, a tata jako ślusarz. Nasz dom jest bardzo stary, ale wspólnymi siłami udało nam się go urządzić i stworzyć przytulną atmosferę. Jak teraz to pamiętam. Poranek. Na stole stała owsianka, której nie chciałem jeść.

Po śniadaniu ubraliśmy się z ojcem ciepło, wzięliśmy torbę z jedzeniem i poszliśmy do lasu na grzyby. Po drodze głośno śpiewałem, śmiałem się i śmiałem. Moi rodzice wiele mnie nauczyli.

Wstawiać się w sytuacji konfliktowej, nigdy się nie poddawać i dobrze traktować ludzi.

Dorastałem w miłości i trosce, dobrze się uczyłem, pomagałem biednym i w końcu udało mi się dostać do instytutu pedagogicznego, a po zakończeniu edukacji wróciłem do nauczania w wiejskiej szkole.

Uczniowie bardzo mnie kochali, ponieważ byłem w stanie zbliżyć się do każdego i zawsze dawałem im odpowiednie uznanie za ich wysiłki. Byli jak moje dzieci, ale w pewnym momencie musiałam zdać sobie sprawę, że jeszcze trochę i nie będę miała szansy na własne dziecko, którego tak bardzo pragnęłam.

Udało mi się znaleźć wyjście z tak trudnej sytuacji. Przez pewien czas przebywałam w sanatorium z powodu problemów zdrowotnych i tam poznałam inteligentnego mężczyznę, który był bardzo interesującym rozmówcą.

Zaczęliśmy rozmawiać i wtedy zaczęłam zauważać, że się zakochał. Dawał mi kwiaty, prawił komplementy i patrzył na mnie w szczególny sposób.

Stało się dla mnie jasne: albo będę w ciąży teraz, albo nigdy. Okoliczności nas rozdzieliły i wróciłam do wioski w ciąży. Powiedziałam mojemu wielbicielowi: „Nie będę niczego od ciebie żądać w przyszłości i nie zrobię testu na ojcostwo”.

Z powodu ciąży nie mogłam już pracować, więc zarabiałam na chleb i masło, szyjąc zabawki i ubrania, ale to wciąż nie wystarczało na normalne życie.

Od tego czasu minęło wiele lat. Udało mi się urodzić i wychować piękną córeczkę, która odziedziczyła moją pasję do grzybów.

I tak pewnego razu, gdy nasze torby były przepełnione biedronkami, wiewiórkami i ziębami, zobaczyliśmy zagubionego grzybiarza.

Był przemarznięty, trząsł się i był głodny. Po nakarmieniu biedaka naszymi własnymi zapasami, postanowiliśmy pomóc mu wydostać się z lasu.

Po wymianie numerów musieliśmy się rozdzielić i wrócić do domu. Po pewnym czasie zdaliśmy sobie sprawę, że nasze uczucia do siebie nie były tylko przyjacielskie.

 

Rate article
Zdałam sobie sprawę, że jeśli nie będę miała dziecka teraz, to potem będzie już za późno.