Promarnila jsem život s opilcem a pravá láska byla tak blízko.

Kiedy byłam młoda, łatwo się zakochiwałam, i myślałam że pierwszy napotkany mężczyzna, który jest wolny, będzie wspaniałym mężem. Cóż, nie do końca tak było.

Potem jak bardziej rozejżałam się po świecie, ostatecznie stwierdziłam, że niebezpieczeństwo zawsze było blisko mnie. Prawda jest taka, że ​​zmarnowałam swoje życie z pijakiem.

Rozpoczynając studia miałam już męża i dzieci i na mnie spoczyał obowiązk utrzymania rodzinny. Przez dwadzieścia lat mieszkałam w Sławnie, płacząc i zadręczając się życiem z pijakiem.

Nękał mnie,przepijał każdy zarobiony przeze mnie grosz, myślałam że do końca życia, będę musiała znosic te męczarnie.Żyłam dla mojego dziecka i to był powód, dla którego nie rozwiodłam się z Grzegorzem, aby moja córka miała ojca .

Rozwiązaniem nieszczęścia okazała się możliwość wyjazdu za granicę…

 

Moja córka dorosła i wyjechała daleko z domu – do Hiszpanii.

Wyjeżdzając, żegnała się ze mną słowami – ze bardzo się myliłam, nie rozwodząc się w młodości, że później bałam się tego, co ludzie o mnie powiedzą.

Podsumowałam swoje życie i przekonałam się, że moja młodość minęła, że ​​zastało mi tylko złudzenie, że robiłam coś dobrego dla mojej rodziny.

Nadszedł czas, abym pomyślała o sobie i uchroniła się przed tym horrorem. Teraz miałam możliwość wyjechania do pracy za granicę , a pijanego męża zostawić w domu .

Nie zaczynałam od zera, bo mieszkałam z córką. Pracowałam w sąsiednim małym miasteczku. Zatrudniono mnie do opieki nad sparaliżowaną 30-letnią kobietą. Zarabiałam dobrze.

Jej ojciec był miłym mężczyzną, reprezentacyjnym, 15 lat starszy ode mnie. Polubił mnie i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Nie trzeba było długo czekać, aby nasz związek stał się bardziej intymny.

Nie miałam skrupułów, będąc w związku z osobą, z którą przebywałam przez cały czas – spałam w jego domu, sprzątałam i opiekowałam się jego sparaliżowaną córką. Karolina mnie kochała i było mi jej żal, więc nie była ciężarem w pracy. przez całe swoje życie pracowałam ciężko jak wół, więc nie było to dla mnie niczym niezwykłym.

Marian nie był mężczyzną, który przychodzi z prezentami tylko na święta, co bardzo mnie bolało. Kilka razy byliśmy razem na wakacjach, ale zawsze zabierając ze sobą poruszającą się na wózku inwalidzkim Karolinę. Przedstawiał mnie swoim przyjaciołom jako  towarzyszkę życia, pomyślałam sobie, że w końcu pojawił się właściwy mężczyzna i miłość.

Wykorzystałam słabość Mariana do mnie i poprosiłam, żebyśmy stali się prawdziwa rodziną. Przez jedenaście lat mieszkałam z nim, ale rozstaliśmy się, gdy dowiedziałem się, że ma młodszą kochankę. Traktował mnie jak gospodynię domową, która sprząta, gotuje i opiekuje się jego dzieckiem, a z młodszą chodził do restauracji i jeżdził na wakacje. Nie spodobała mi się ta nowa rola i odeszłam od niego.

W domu człowiek czuje się najlepiej!

Powróciłam do mojego Sławna – z wiarą w siebie i swoje możliwości.  Kupiłam mieszkanie w centrum miasta, ale przez większość czasu mieszkałam w domu – z mamą, ponieważ była stara i chora, wymagała mojej pomocy. Coraz częściej spotykałam się z moim sąsiadem Bogdanem , którego znałam od dawna. Przez jakiś czas przebywał za granicą, pracując w Niemczech na czarno.

Cieszyłem się razem z nim, bo niewiele osób z sąsiedztwa tu jeszcze zostało. Zawsze dogadywaliśmy się z Bogdanem: chodziliśmy do tej samej szkoły, a on zawsze mnie chronił, przed zaczepkami obcych lub sąsiadów,,bo nie miałam starszego brata. Kiedy w dawnych czasach mój mąz był pijany, zawsze nas chronił, strasząc go, że zawiezie go na komisariat.

Teraz, trzy lata później, oboje byliśmy po nieudanych małżeństwach, z dziećmi i oczekiwaliśym wnuków. Bogdanan miał dwóch synów, ale obaj mieszkali w stolicy.

Pomyślałam sobie, zawsze kiedy potrzebuję porady i pomocy, mogę liczyc na Bogdana. Nigdy mi nie odmawiał. Był bardzo zręczny i pomocny w drobnych naprawach… Coraz częściej organizowaliśmy wspólne wyjazdy na wieś – jego samochodem, ja płaciłem za benzynę. Za młodu robiły to nasze mamy, ale teraz praca w polu spoczywała na naszych barkach. W weekend wyruszaliśmy – na swoje działki, które leżały obok siebie.

– „Dorota, pozwól mi też przekopać twój ogród, a ty ugotuj obiad dla nas obojga , sugerował Bogdan, a ja zakasywałam rękawy. Tworzyliśmy coś w rodzaju jedności. Ja zajmowałem się jedzeniem – kompotami i zimowymi warzywami dla obu domów, a on pracował w ogrodzie. Nie zauważyliśmy, jak bardzo się do siebie zbliżyliśmy, że nie było dnia, w którym nie widzieliśmy. Przed wyjściem do pracy wpadał na kawę. Wieczorami robili zakupy i przywoził potrzebne mi artykuły spożywcze, które ja zapomniałem kupić, nalewałem mu coś do picia i częstowałam tym, co ugotowałem.

Zbliżyliśmy się do siebie tak po sąsiedzku…

Odkąd się zbliżyliśmy, coraz więcej czasu spędzaliśmy na wsi – od wiosny do późnej jesieni. W przypadku, gdy pogoda nagle się psuła, zastanawialiśmy się, gdzie się schronić.

Wpadliśmy na pomysł zbudowania małego domku, po połowie na  jego i mojej działce. Bogdan sam rozebrał stare rozwalone budyneki. Ja finansowałam wykonanie. Z mojgo hiszpańskiego związkowu z Marianem otrzymałem europejską rentę socjalną, która czyni mnie bogatszą od innych emerytów.

Teraz Bogdan i ja żyjemy szczęśliwie w naszej podmiejskiej “hacjendzie”. Podczas zimowych miesięcy spędzamy zimę w Sławnie, mieszkając w moim mieszkaniu i wynajmując mieszkanie Bogdana, uzupełniając w ten sposób nasze dochody – pomagamy wnukom.

Czasami sobie myślę: dlaczego znosiłam przez 20 lat wulgarne zachowanie pijanego męża, dlaczego usługiwałam jakiemuś hiszpańskiemu facetowi, kiedy szczęście było tak blisko mnie!  Miałam je na wyciągnięcie ręki, ale go nie widziałam. Smutno mi, że nie tylko moja starość, ale i młodość mogła być u boku tego wspaniałego mężczyzny, za który zawsze tęskniłam.

 

Rate article
Promarnila jsem život s opilcem a pravá láska byla tak blízko.