Zanim zostawiłam mojego półtorarocznego synka pod jej opieką na cztery dni, napisałam szczegółową instrukcję opieki nad niemowlęciem w domu, aż na czterech kartkach A4.
Obejmowała wszystko: karmienie, spacery, zabawę, ubieranie, higienę i oczywiście sen.
Była instrukcja gotowania kaszki i kompotu, był też osobny akapit o tym, czego dziecku jeść nie wolno, nawet jeśli „poprosi”.
Zapisałam, jakie słowa zna, o co można go poprosić o pokazanie na obrazkach, jakie zwierzęta potrafi sobie wyobrazić. „To szaleństwo”, powiesz. Może i tak, ale nigdy nie wiadomo, co babcia Anita wymyśli.
„Przynieś nam go do domu, a zobaczysz jacy my i on będziemy szczęśliwi”.
To właśnie to ostatnie stwierdzenie nas przeknało. Przynieśliśmy jej dziecko i instrukcję obsługi. A potem, najwyraźniej, sprawy potoczyły się tak: otworzyła instrukcję i powiedziała: „Daj spokój, czy nie wychowaliśmy własnej czwórki bez żadnych instrukcji?
Przez cały czas wnuk błąkał się po mieszkaniu, a babcia chodziła za nim i jęczała: „O mój Boże, on się przewróci, o, złapiesz go. Oj,tu jest niebezpiecznie.Przewrócisz się. Zamknij drzwi balkonowe, on może wypaść. Podnieś to”…
Karmili go obiadem na śniadanie, obiad i kolację. A na podwieczorek to samo, co wszyscy. A jedli bez przerwy. A co najważniejsze, nie uśpili go o właściwej porze. Lepiej pozwolić mu jeść ile chce, i po co ma iść spać z tym całym jedzeniem?
Tak więc reżim z instrukcji poszedł w zapomnienie, tak jak porą snu z kreskówkami o odpowiedniej godzinie. A teraz ja prowadzę program naprawczy przez 3 godziny dziennie.
Wniosek: „Anita jest przebiegła i podstępna, maluch zam zaśnie ”. „Wierz lub nie, ale zamiast spać, maluch będzie rozrabiał”.
„NIGDY nie zostawiaj dziecka z ANITĄ”.
A czy Ty często zostawiasz swoje dzieci z babcią? Czy bierze pod uwagę Wasze życzenia, czy robi wszystko po swojemu?