Zrujnowałem moje małżeństwo! Chcę je odzyskać, ale nie wiem jak!

6 lat temu poznałem najwspanialszą kobietę na świecie – Monikę. Prawdziwa piękność, dziedziczka z bogatej rodziny, z wyższym wykształceniem.

Przez długi czas nie mogłem uwierzyć, że zakochała się we mnie – zwykłym, prostym i nie genialnym nauczycielu fizyki. Mimo, że zaczęliśmy sie spotykać, a moim największym marzeniem było, że pewnego dnia za mnie wyjdzie, nie odważyłem się zaproponować jej czegoś tak śmiałego.

W końcu doszło do tego, że Monika sama powiedziała mi, że nadszedł czas na kolejny krok. Chciała urodzić mi dziecko i założyć rodzinę. Myślałem, że śnię, chwyciłem ją i niosłem w ramionach, a ona obsypywała mnie pocałunkami.

Nasze wesele było duże i piękne – oczywiście rodzice mojej żony pokryli większość wydatków. Zaprosili też wielu gości. Z zewnątrz wszystko wydawało się wspaniałe, gdyby nie mój nieznośny strach – ciągle myślałem, że mogę stracić Monikę, że na nią nie zasługuję, że pewnego dnia obudzi się i zda sobie sprawę, że nie jestem mężczyzną, o którym marzyła. Na domiar złego dziecko wciąż się nie pojawiało. Lekarze twierdzili, że problem tkwi w mojej żonie, ale mnie wydawało się, że to ja jestem temu winien. To właśnie moja udręka sprawiła, że stanowczo odmówiłem adopcji dziecka. A co, jeśli pewnego dnia Monika zajdzie w ciążę? Posunąłem się nawet do tego, że zasugerowałem jej, by spróbowała zrobić to z kimś innym. Patrzyła na mnie wielkimi oczami i nie rozumiała, jak mogłem wymyśleć cos takiego?

W końcu najwyraźniej postanowiła spróbować i zaczęła romansować z jednym ze swoich kolegów. Oczywiście nigdy nie zaszła w ciążę, ale staliśmy się sobie obcy, a moja żona nie rzucała mi się już na szyję i nie obsypywała pocałunkami, gdy wracała do domu z pracy.

Byłem chory i nieszczęśliwy. Nie wiem, jak pewnego dnia znalazłem w sobie siłę i powiedziałem jej, że jeśli chce odzyskać wolność, zrozumiem to. Monika nic mi nie odpowiedziała, tylko rozpłakała się i położyła na kanapie w salonie. Następnego ranka jednak spakowałem walizki i wyprowadziłem się. Rozwiedliśmy się polubownie, bez kłótni i obelg. To właśnie wtedy, na sali sądowej, zdałem sobie sprawę, co tracę – miłość mojego życia. Zamiast o nią walczyć, sam ją od siebie odepchnąłem.

Teraz, trzy lata po rozwodzie, mieszkam sam i nie wpuściłem do swojego życia innej kobiety. O ile mi wiadomo, moja była żona nawiązywała jedynie przelotne relacje z różnymi mężczyznami, ale nigdy nic poważniejszego.

Czasami w nocy, kiedy nie mogę spać, myślę o tym, żeby do niej zadzwonić i powiedzieć jej, że jej pragnę, że moje życie bez niej nie ma sensu. I znowu powstrzymuje mnie strach – co jeśli powie mi, że mnie nie potrzebuje?

Tak bardzo chcę odzyskać kobietę, którą kocham ponad wszystko na świecie!                      Jakiej rady byś mi udzielił?

 

 

Rate article
Zrujnowałem moje małżeństwo! Chcę je odzyskać, ale nie wiem jak!