Urodziłam dziecko bardzo wcześnie. Nie, nie dlatego, że jestem jakąś głupią dziewczyną, która zakochała się w pustych słowach o miłości, ale z powodu mojej sytuacji życiowej. Nie utrzymuję kontaktu z ojcem mojego 4-letniego dziecka, ale też nie oczerniam go … moja mama bardzo mi pomogła na początku z moim synem. Teraz zarabiam wystarczająco dużo, by zapewnić sobie i synowi życie na dobrym poziomie. Niedawno poznałam Adama, 20-letniego chłopaka, który napisał do mnie w sieci po tym, jak zobaczył moje komentarze pod jednym z postów. Rozmawialiśmy i zdaliśmy sobie sprawę, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Oczywiście nie powiedziałam mu o tym, że mam dziecko, bo od razu bym go wystraszyła.
Niektórzy mężczyźni nie akceptują cudzych dzieci nawet w dojrzałym wieku, a Adam ma dopiero 20 lat, więc nie spodziewałam się, że nasza relacja będzie kontynuowana po tym, jak dowie się o mojej sytuacji. Dlatego zwlekałam z ujawnieniem się, by móc dłużej cieszyć się jego uwagą i wsparciem. Wkrótce mnie rok od kiedy się spotykamy i dopiero niedawno odważyłam się wyznać Adamowi największy sekret. Budziłam się w nocy przerażona, że Adam dowie się o moim synu… i to nie ode mnie. Zaprosiłam go więc do naszej kawiarni i powiedziałam, że będę na niego czekać przy naszym stoliku. Zabrałam też ze sobą syna.
Adam był bardzo zaskoczony jego obecnością, a kiedy dowiedział się, że to mój syn, zaniemówił. Po prostu siedział tam, patrząc na mojego syna i nic nie mówiąc. Zdałam sobie sprawę, że to koniec. Kiedy czekałam, aż Adam pożegna się z nami i odejdzie na zawsze, on wstał, spojrzał na mnie jeszcze raz i wyszedł bez pożegnania. Pięć minut później Adam wrócił z zestawem dziecięcym w rękach. Z radością usiadł naprzeciwko mojego syna i powiedział:
-No to może się zapoznamy?
Przedwczoraj Adam mi się oświadczył. Aktywnie przygotowujemy się do ślubu, który odbędzie się w sierpniu. Nie wiem, czym zasłużyłam sobie na Adama, ale nie będę owijać w bawełnę i powiem, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie!