Pracuje ze mną dziewczyna, która niedawno dołączyła do naszego zespołu. Podobnie jak inni mężczyźni w zespole, ja również ją zauważyłem. Jest piękna, delikatna i ma przyjemny uśmiech. Zapewne każdy marzyłby o randce z taką kobietą. Ale nikt nie miał tyle szczęścia, by zwrócić na siebie jej uwagę. Odrzucała wszystkie propozycje. Za każdym razem miała inny powód. Nie miała czasu w weekendy, jechała na wieś odwiedzić rodziców, albo miała spotkanie ze znajomymi. Więc większość naszych kolegów zaakceptowała to, zdając sobie sprawę, że Anna jest niedostępna.
Ale wkrótce zaczęliśmy zauważać w niej coś jeszcze. Nigdy nie chodziła na lunch do naszej stołówki, wszystko przynosiła ze sobą w pojemniku. Herbatę przynosiła w starym termosie. Prawie z nikim się nie kontaktowała. W pracy zamieniła tylko kilka słów. Niektórzy zauważyli nawet, że w ogóle się nie uśmiechała. Nazywali ją więc “pustelniczką”. Oczywiście nikt nie odważył się powiedzieć jej tego w twarz, ale często mówili to między sobą.
Byliśmy jednak jeszcze bardziej zaskoczeni, gdy zespół postanowił zebrać pieniądze na prezent dla szefa. Za tydzień miał 60. urodziny. Zgodziliśmy się przekazać pieniądze na prezent. Ale kiedy przyszła kolej na Annę, odmówiła. Najpierw powiedziała, że jej na to nie stać, a potem przypomniała nam, że krótko tu pracuje.
Byliśmy tym bardzo zaskoczeni. Jak można działać przeciwko drużynie? Jesteśmy kolegami. Spędzamy razem dużo czasu.
Po tym incydencie prawie wszyscy przestali z nią rozmawiać. To było tak, jakby rozpoczęli bojkot. Kiedy do kogoś podchodziła, udawaliśmy, że jej nie zauważamy.
Tylko nasza najstarsza sprzątaczka powiedziała całą prawdę o dziewczynie. Po tylu dniach ignorowania jej , moja koleżanka wbiegła po schodach i zaczęła płakać. Tam zauważyła ją sprzątaczka, która właśnie sprzątała schody. Od dawna była na emeryturze, ale nadal sobie dorabiała. Zrobiło jej się żal dziewczyny, więc zaczęła ją uspokajać. W ten sposób zaczęły ze sobą rozmawiać. Kiedy sprzątaczka zaczęła mówić nam całą prawdę, byliśmy w szoku.
Okazało się, że sytuacja Anny nie jest tak prosta, jak wydawało się na pierwszy rzut oka. Wychowuje ona ciężko chorą córkę. Na leczenie kobieta potrzebuje dużo pieniędzy, których oczywiście nie ma. Ze swojej pensji mogła pozwolić sobie jedynie na zakup leków, aby utrzymać córkę przy życiu. Mąż Anny nie mógł znieść trudności i opuścił je. Mieszka z matką, która również jej pomaga.
Nie wiedzieliśmy nawet, co na to odpowiedzieć. Następnego dnia poprosiliśmy ją o wybaczenie. Zalała się łzami. Dwa dni później zaczęliśmy zbierać fundusze dla jej córki, a nawet opublikowaliśmy w Internecie post o potrzebie pomocy dla dziewczynki.