Mieszkam w jednej z dzielnic dużego miasta.
Nasz blok ma 10 pięter – jeden z tych długich. Wszyscy w klatce znamy się od lat , bo kiedyś mieszkali tu nasi rodzice, tu dorastaliśmy.
Na trzecim piętrze mieszka wdowa, która nie ma dzieci ani innych krewnych.
Wygląda na to, że kilka lat temu coś się zmieniło, ponieważ zaczęła wciągać do domu pudła i wszelkiego rodzaju śmieci ze śmietników.
Układała je na balkonie i w całym mieszkaniu, skąd zaczął wydobywać się nieprzyjemny zapach.
Bez względu na to, ile razy prosimy ją o posprzątanie domu, zawsze nas goni i grozi, że wezwie policję.
Mój mąż i ja zaproponowaliśmy nawet, że pomożemy jej wynieść śmieci, ale ona nawet nie słucha.
Dla niej to nie były śmieci, tylko kosztowności.
Nie tylko to, ale kilka miesięcy temu przyprowadziła do swojego mieszkania trzy bezpańskie psy.
Czasami wychodzi wcześnie rano i zostawia je w domu na cały dzień. A ponieważ ich nie wyprowadza, wszystko robią na balkonie.
Smród z tego jest tak okropny, że czuć go nawet przy zamkniętych oknach.
Latem nie można wywietrzyć mieszkania – bo zanim otworzysz okno, już trzeba je zamknąć!
To oczywiste, że kobieta nie czuje się dobrze, jednak nie możemy zabrać jej do lekarza na siłę.
A bez krewnych misja zajęcia się nią jest absolutnie nie możliwa.
Nie chcą też umieszczać jej w domu opieki, ponieważ ma gdzie mieszkać, jej emerytura jest wystarczająco duża i nie ma powodu, aby ją tam zabierać.
A my, kręcimy się w błędnym kole i nie wiemy, co robić.
Jedna kobieta doprowadza do szału 29 rodzin i nie ma wyjścia z tej sytuacji.
Jeśli ktoś spotkał się z podobnym problemem, proszę o podzielenie się nim.
