Filip i ja spotkaliśmy się po raz pierwszy, gdy miałam 17 lat. Był ode mnie starszy o pięć lat. On był chłopcem z miasta, a ja dojeżdżałam do szkoły ze, wsi. Nie wpłynęło to w żaden sposób na naszą komunikację. Na początku byliśmy bliskimi przyjaciółmi, a potem zaczęliśmy się spotykać. Rok później urodziło się nasze wspólne dziecko.
Musiałam wrócić do domu, ponieważ nie wolno mi było mieszkać z synem w akademiku. Filip nie chciał pracować ani rozwiązywać problemu mieszkania – było mu dobrze tak, jak było. Oczywiście wszyscy moi krewni i mieszkańcy wsi potępili mnie. Ale ja przecież nie zrobiłam nic złego!
Wiedziałam, że nie mogę się poddać, bo miałam małe dziecko. Poświęcałam mu każdą minutę mojego czasu. Kiedy podrosło, wróciłam do szkoły. W tym czasie nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc. Rodzice pozwolili mi zostać z nimi w domu, ale nie uczestniczyli w życiu wnuka. Musiałam doświadczyć roli samotnej matki.
Na początku Filip dzwonił i pytał, co u nas słychać, a potem zniknął. Znalazł sobie inną dziewczynę, myślał, że jest młody i wolny. Tak, cóż, dziecko mieszkało ze mną. Wyłam z bólu. Nie spałam, nie jadłam. Czasami nie chciało mi się żyć, ale nawet nie myślałam o oddaniu dziecka. On był sensem mojego życia.
Byłam załamana psychicznie, ale wiedziałam, że muszę być cierpliwa, a kiedyś będzie łatwiej.
A teraz mam 40 lat.
Mój syn jest dorosły. Służył w wojsku, zdobył wyższe wykształcenie, ożenił się. Wychowałam prawdziwego mężczyznę, życzliwego i sympatycznego. Teraz mam dwie wnuczki. Staram się pomagać dzieciom, często zabieram dziewczynki do swojego domu i spędzam z nimi aktywnie czas.
I wiesz, jestem całkowicie szczęśliwym człowiekiem. Wszystkie bolączki i trudności są już za mną. Postanowiłam uczcić to w małym, rodzinnym gronie. Gdy tylko usiedliśmy do świątecznego stołu, rozległ się dźwięk dzwonka.
Otworzyłam drzwi, a tam był Filip. Stał tam z prezentem i kwiatami. Nie wszczynałam afery, tylko zaprosiłam go do stołu.
– Poznajcie się. To jest dziadek Filip! – Przedstawiłem go rodzinie.
Syn rzucił mi pytające spojrzenie, a potem przytulił się do ojca. Byli do siebie bardzo podobni, więc nie miał wątpliwości, że Filip jest jego tatą.
Świetnie się bawiliśmy i świętowaliśmy. Nie było żadnych pretensji ani oskarżeń. Mój syn i jego ojciec rozmawiali o czymś na osobności, ale nie wtrącałam się do ich rozmowy. Wysnułam jeden wniosek: mój syn jest taki jak ja, potrafi przebaczać i rozumieć ludzi.
Filip zaproponował, żebyśmy spotkali się jeszcze raz bez dzieci. Nie zgodziłam się. Mój syn powinien mieć ojca, ale on już nigdy nie będzie moim towarzyszem. Dla tego człowieka nie ma już miejsca w moim sercu.