Dziadek nie miał jak przygotować drewna na opał na zimę, nie miał siły go rąbać. Każdego dnia stawał się coraz smutniejszy

Dziadek wyszedł wygrzewać się na słońcu. Tegoroczna jesień była tak zimna i deszczowa, że tym bardziej docenia się słoneczne dni, zwłaszcza, że zbliża się zima, a ta będzie szczególnie ciężka.

Dziadek nie miał jak przygotować drewna na opał na zimę, nie miał siły w rękach, by je rąbać. Z każdym dniem był coraz smutniejszy, czekał, aż ktoś zapyta, czy nie potrzebuje pomocy, ale z każdym dniem jego nadzieja malała.

Dziadek mieszkał w małej wiosce, choć kiedyś była duża, czasem w szkołach były dwie klasy, a teraz co zostało? Młodzi się wyprowadzili, starzy umierają… Więc ulica  dziadka zaczyna pustoszeć. Na drugim końcu mieszkają jeszcze dwie rodziny, ale po jego stronie, nie ma nikogo. Dawniej, gdy wioska była większa, ludzie szli do autobusu i zatrzymywali się, by porozmawiać z dziadkiem, ale teraz ci, którzy zostali , jeżdżą samochodami i nie mają powodu, by się zatrzymywać.

Mężczyzna z radością wspomina czasy, gdy słyszał ciągły hałas na ulicy, krzyki dzieci i kłótnie mężczyzn z kobietami. Kiedy miał dwadzieścia lat, ożenił się z kobietą, która miała już trzyletniego syna. Jego matka próbowała go od tego odwieść, ale jego serce biło tylko dla niej. Kiedy jej syn miał dziesięć lat, utonął w rzece, a kobieta cierpiała przez długi czas i być może umarła z bólu serca. Para nie miała własnych dzieci.

W tym roku dziadek będzie obchodził 80. urodziny i nadal jest wesoły, ale nie ma siły w rękach, więc dręczy go fakt, że nie przygotował drewna na opał na zimę.

Niedawno przyszli do niego ludzie z sąsiedztwa, zaproponowali przeniesienie go do domu spokojnej starości, obiecali, że tam się nim zaopiekują i nakarmią, ale mężczyzna nie chciał ich słuchać, zostanie na swojej ojczystej ziemi, wszystko było jego, nie mógł bez tego żyć.

Wtedy przypomniał sobie o swojej sąsiadce, starej kobiecie, którą często bolały nogi, a dzieci nie chciały jej widzieć, więc wysłały ją do tego “domu”, skąd często dzwoniła do nich i prosiła, żeby ją zabrali, ale jej nie słuchali… Zmarła tam bardzo szybko, dopiero po śmierci wróciła do domu….

W tym roku dziadek przygotowywał się do zimy szczególnie starannie, wyciągając ciepłe koce, płaszcze, nawet futro żony, byle tylko było mu ciepło, bo zima go nie oszczędzi.

Gdy tak rozmyślał, pod bramę podjechał samochód. Wysiadł z niego długoletni znajomy, główny asystent wójta i paru starszych mężczyzn ze wsi.

– Dzień dobry dziadku, otwórz bramę, bo jak inaczej rozładujemy drewno na opał? zapytał radośnie mężczyzna.

I skąd wzięła się siła w słabych nogach starca,  podskoczył, by jak najszybciej otworzyć bramę, jakby maszyna mogła uciec i nie dać mu więcej drewna na opał.

Po tym, jak wszystko rozładowali, powiedzieli mu, że dostarczali drewno wszystkim starszym ludziom, dopiero teraz przyszła jego kolej. A po nim są inni samotni starzy ludzie, którzy czekają i martwią się, jak przetrwają tę zimę. Podczas gdy oni opowiadali, dziadek chętnie poczęstował ich herbatą i ciasteczkami. Poza drewnem dostał całą paczkę jedzenia, którą będzie otwierał jak dziecko, bo zawiera nawet czekoladki. Ostatni raz kupił je w sylwestra!

Na pewno przetrwa tę zimę i poczeka na następną. Całe szczęście, że ludzie w wiosce są tak mili i troskliwi, że pomagają samotnym staruszkom!

Rate article
Dziadek nie miał jak przygotować drewna na opał na zimę, nie miał siły go rąbać. Każdego dnia stawał się coraz smutniejszy