Bezczelność tego człowieka nie miała granic.

Tego dnia rano wszystko szło nie tak. Zaspałam i spóźniłam się na autobus, więc musiałam wezwać taksówkę. Ledwo dotarłam do pracy. Dzień zbliżał się ku końcowi, została mi jeszcze godzina pracy. Nagle zauważyłam zamożnie wyglądającego mężczyznę zbliżającego się do linii kas. Powoli wykładał zakupy, a obok niego stała czteroletnia dziewczynka.

Nie spieszył się. Najpierw obejrzał kiełbaski, które wziął. Długo kręcił paczką, po czym odłożył ją na bok, mówiąc, że jej nie kupi. Czekałam cierpliwie, a ludzie w kolejce za nim patrzyli na siebie nerwowo. Później wyciągnął masło i położył je obok kiełbasek. Poprosiłam mężczyznę, aby się odsunął, przejrzał zakupy i dopiero wtedy podszedł do kasy, ponieważ za nim było już wiele osób.

Nie wiem, co powiedziałam nie tak, ale zaczął na mnie krzyczeć, ignorując wszystkich w supermarkecie. Nazwał mnie nieudacznikiem, bo tylko tacy ludzie pracują jako kasjerzy. Ja jestem jednym z nich. A potem zwrócił się do swojej córki i powiedział jej, żeby się pilnie uczyła, bo inaczej też będzie siedzieć na kasie jak ja.

W tamtej chwili nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Łzy napłynęły mi do oczu. Za co? Nie odpowiedziałam mu. Wszyscy w kolejce zaczęli się z nim kłócić, mówiąc, że nie ma prawa zachowywać się tak arogancko. Niektórzy grozili nawet wezwaniem policji, jeśli nie przestanie mnie poniżać.

Mężczyźni podeszli do niego i kazali mu przeprosić. W odpowiedzi mężczyzna zostawił koszyk z zakupami, zabrał córkę i wyszedł z supermarketu. Po działaniach innych klientów zdałam sobie sprawę, że na świecie wciąż są dobrzy ludzie.

 

Rate article
Bezczelność tego człowieka nie miała granic.